Odeszłam z miejsc gdzie nikt mnie nie zatrzymał gdzie nie czułam, że ktoś mówi „zostań, chcę żebyś została”. I nie chcę grać, że mi łatwo, bo nie jest łatwo. Zwłaszcza kiedy coś, co wypełniało każdy twój dzień czymś co jest WAŻNE nagle przestało istnieć. Stało się nieistotne, niepotrzebne. Bez znaczenia. Próbuję jakoś się z tym uporać. Odnaleźć tę radość, którą czułam. To spełnienie, to poczucie bycia częścią czegoś ważnego nie tylko dla mnie. To poczucie, że to, co robię ma sens. Chociaż okazuje się, że nie miało… Trudno mi idzie. Bo wracają wspomnienia tego, co było, jak się wtedy czułam i zderzają się z tym jak czuję się teraz. Tęsknię za tym co było. I brakuje mi sił i powodów, by sięgnąć po to znowu. Choćby jeden, nikły… Ale Nikt tam na mnie nie czeka. I nie wiem czy trudniej mi zaakceptować to, że nie czeka czy to, że to, co miało dla mnie tak duże znaczenie było niczym. Niczym istotnym. Spaliłam się w wymyślonym przez siebie płomieniu? Może kiedy się uszczypnę obudzę się ze snu, który się wyśnił… Są sny, z których budzić się nie chcemy…
Gdyby choć trochę było w nich prawdy…
Sen

Myślę, że wiele obowiązkow, zadań ułatwia sprawę. Człowiek nie myśli o przeszłośc, bo na maxa jest w teraźniejszości
Serdeczności zasyłam
PolubieniePolubienie