Taka rozmowa przez telefon.
-co robisz?
-tofu. Ma przyjść koleżanka wegetarianka. Posiedzimy, pogadamy, dawno się nie widziałyśmy. Dziś kolacja wege.
-lubisz?
-tofu średnio ale mam nadzieję, że będzie do zjedzenia.
-to po co robisz?
-już mówiłam- Ona nie je mięsa.
-czy Ona jak masz przyjść smaży schabowe?
No i jak zwykle mnie zastrzelił.
-no nie smaży.
-to przestań przemierzać oceany dla tych, którzy nie przeskoczyliby dla Ciebie nawet kałuży.
No i dał do myślenia. Przyjęło się, że gość wege to i dania wege. Ale w drugą stronę to nie funkcjonuje. Zdarzyło się Wam na imprezie, gdzie jest więcej wegetarian znaleźć mięsne danie, bo Wy jesteście mięsożercy? Mnie nie.
Tak nie jest tylko w sytuacji wege. Są ludzie, których wiecznie „trzeba zrozumieć”. Z różnych powodów. Że nie mają czasu, że są zapracowani, że… że… A czy Ci sami ludzie rozumieją nasze potrzeby? Czy rozumieją naszą potrzebę bliskości? Rozmowy?
Dosyć mam tego wiecznego rozumienia i ciągłego wychodzenia naprzeciw tym, którzy wcale nie idą w moją stronę. Zrozumiem, że teraz nie masz czasu, kiedy znajdziesz go dla mnie później. Ale znajdziesz. Zrozumiem potrzebę pobycia samemu jeśli choć na chwilę podejdziesz mnie przytulić.
Nie chcę już spalać się kosztem własnych potrzeb. Nie chcę robić więcej tylko dlatego, że „tak należy” a może „bo dzięki temu”… Nie to nie funkcjonuje. Zawsze znajdzie się ktoś, komu z tym będzie dobrze, bo Jego potrzeby są przeze mnie zaspokajane. To takie przyjemne. I jakież może być zdziwienie, kiedy powiem dosyć.
Bycia pielęgniarką nie powinno przenosić się poza miejsce pracy. „Potrzeba drugiego człowieka jest priorytetem” . Ja też jestem człowiekiem i zaspokajane moich potrzeb też jest ważne. Muszę nauczyć się dostrzegać ten punkt przegięcia. Ten moment, kiedy zaczynam robić za dużo.
Jak zwykle Przyjacielu jestem Ci wdzięczna.