Tbilisi i Mccheta

Tbilisi po Batumi to zderzenie niesamowite. Ktoś, kto nigdy nie był w zsowietyzowanych klimatach ten może przeżyć szok. Mnie bolało, że tu nic się nie zmieniło od tak wielu lat. Wszystko niszczeje i gdzieniegdzie strach wchodzić, bo grozi zawaleniem. Nie ma tu woli dbania. Woli podpartej funduszami rzecz jasna. Klimat jakby wiele lat temu czas się zatrzymał i nikomu już nie zależy, żeby się wziąć za uporządkowanie czegoś, co upada. Owszem rosną nowe budynki ale jest ich dużo mniej niż w Batumi- raczej pojedyncze.


Jeszcze bardziej niż w Batumi zasady ruchu drogowego są dowolne. Nikogo nie dziwi przechodzenie na czerwonym świetle, w miejscach niedozwolonych czy parkowanie na środku ulicy, bo po bokach brak miejsca.
Tbilisi to miasto pomników. Jest nawet strona, którą polecam jeśli ktoś lubi wiedzieć więcej.


https://www.polakogruzin.pl/pomniki-tbilisi-gruzja-zakleta-w-rzezbach/

Ja jestem pod wrażeniem monumentu „Kroniki Gruzji” umieszczonym na wzgórzu z widokiem na „Tbilijskie Morze” rzeczywiście jest to gruzińskie Stonehenge. Można się tam poczuć maleńkim ziarenkiem historii kraju o 3 tysiącach lat tradycji. Roztacza się stamtąd piękny widok na okolicę.


Cerkwie. Kolejny czas na zadumę i refleksję. Nawet największe i najstarsze niszczeją. Dba się o nie ale tak bardziej „na bieżąco” niż perspektywicznie. Lubię ciszę w nich, magię woskowych świeczek- ten zapach unoszących się intencji i modlitw.
Mccheta – dawna stolica a teraz miasto cerkwi jak powiedział nam nasz kierowca. Opłaca się w Gruzji wynająć taksówkę. Za 4 godziny koszt ok. 80 GEL. Na oznakowane na zielono uważać. Jeśli nie umówisz się na cenę przed trasą może się okazać zaskakująca na koniec podróży 😉

Tbilisi pachnie chlebem. Wyrabianym i wypiekanym na każdym rogu w małych tradycyjnych piekarniach. Jedne bichenki bardziej słone, inne z dodatkiem cynamonu. Pyszne, ciepłe, chrupiące. Prosto z pieca Tona. Ser sulguni dodawany do chaczapuri mocno słony. Musiałam go namoczyć przez całą noc, żeby poznać pełnię smaku. Wyjątkowy. Chinkali można zamawiać z ziołami lub bez. Trafiliśmy także takie z grzybami a także serem. Do powtórzenia w domu 😁 były także podane w zupie pomidorowej. Pyszne.

Piję zwykle mocną, czarną lekko słodką kawę. Tu idealna była kawa z piasku 😁 po turecku.

Ostatnim elementem ale bardzo przeze mnie lubianym jest graffiti a w Tbilisi jest częste.

Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o stolicę Gruzji. Brakuje tu środków i to widać.

3 Comments

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s