To nie jest „prawda objawiona” i nie jest to wpis uniwersalny stwierdzający fakty. Są to jedynie moje uczucia. I moje obserwacje. Tak się czułam wtedy i tak czuję dziś. Chcę to tu zostawić, by zamknąć lasu stare drzwi i diamentowej ciszy powierzyć tajemnice. Czuję, że bez tego „wypisania” dalej będzie to we mnie tkwić. Gotowi?
Kwiecień. Po serii koncertów innych i tak bardzo bliskich. Wyczekiwany. Absolutnie wyjątkowy. Magia, której można było dotknąć, poczuć i posmakować. Dosłownie. Chłonąć w radości i szczęściu. Tak. Wtedy byliśmy szczęśliwi. Z poczuciem, że oto na naszych oczach dzieją się cuda. ZaENTowani… Wsłuchani i zapatrzeni. Bylismy częścią tej magii.
„Jeśli przypodobasz się
Królowi gór,
Dostaniesz nić,
I do kłębka po niej zajdziesz gdzieś
W diamentowej ciszy
Jak ciszą można być.”
Dostaliśmy tę nić. Wszyscy. Ruszyliśmy ścieżką pełni nadziei i radości.
Nie wiem co to tak naprawdę było. To coś dotarło do samego środka i zaczęło rosnąć.
W głowie maj i w sercu wiosna. Jakby równoległa rzeczywistość, w której
„… będziemy oszukiwać czas.
Od korzeni aż do gwiazd
Złotym dźwiękiem się wypełnię
I pofrunę nad głowami miast.” Tak. Tak to wyglądało. Nieważne były kilometry. Dyżury pozamieniane, niedospane godziny. Rodzina „sobie poradzi” To się naprawdę działo. A było jak sen.
„Znów miałam piękny sen
Jeden z tych, gdzie lata się
Serce przytyło pierwszy raz
Czujność w uśpienia weszła stan”
Niewiarygodnie bujny w kontakty i szalony czas. Jakby ktoś rozsypał nasionka, ktore zaczęły kiełkować. Jakby rodziło się na nowo życie. „Zachwycam się i tonę,
Oddycham i za chwilę nie.
Anioły nad mym domem
Znów zaglądają, czy już śpię.”
Wiatr w skrzydła. Radość w serce.
„A na wzrok tak wystawieni gwiazd,
Jak przed epoką wstydu każdy z nas.
Moc i czas w uśmiechu znów się tli
I już biegniemy w kolorowe dni.”
I stało się. Tylko nie wiem co. I chyba nikt z nas tak naprawdę nie wie. Prysł czar.
„Mamy tylko sny,
Bo na jawie różnie bywa z tym.
I ten moment, gdy budzisz się
I przez chwilę nie
Wiesz, kim jesteś, czego boisz się.”
Pytania bez odpowiedzi. Muzyka bez obecności. Czas bez znaczenia.
„Za bardzo nie wiem jak
Przekonać Ciebie mam,
Że strach to tylko myśli stan.” Też się bałam. Jak rozbitek, którego łódź odpływa a on zostaje sam pośród wody i ciemności. Bez odpowiedzi. Bez możliwości zadawania pytań. Z pustymi rękoma i niemniej pustym sercem.
” Jak mały żółw,
W swej skorupie się zamykam i
Dziś odchodzę,
Bo ciepło twoich rąk
Umarło gdy,
Chciałam jednak znów za bardzo i
Przed zachodem słońca
Pochwaliłam dzień.”
Smutek. Jak pęknięty kryształ rozsypały się moje dobre dni. Być może zbyt wiele chciałam dać, kiedy nikt nie chciał wziąć?
” A to był kres świata
I początek przecież nic
Nigdy nie kończy się
Wiesz, ze to jest piękna mgła
Piękna gdy się oddala”
Złudzenia. Skończyła się promocja płyty. Już można przestać udawać. Już można dowolnie wymyślać powody, by odsunąć namolny tłum.
„Nie, ja nie
Jestem smutna.
To tylko wyraz mojej twarzy,
Znów najpewniej marzę.” O tym co było. Jak było i jak już nie będzie. Nawet ludzie, którzy byli wokół zamazali swoje życia przed moją w nich obecnością. Trwają znajomości ale już niewiele je łączy. Nie łączy to, co było ich podstawą, wspólnym dobrem. Trudno grać do pustej bramki, bo niewiadomo czyja ona jest.
„Do innego świata chcę,
Bo ten prawie skończył się.
Niech łzy mają odpoczynek.
Górą księżyc płynie,”
Nie tak. To nie tak miało być… To nie taki miał być koniec. Czuję jakby rodził się w moim sercu elf. Elf, który już wie, że nie trzeba ufać…
„Miał ogromne, dobre serce
W małym ciele małego elfa,
Jeszcze zanim spojrzał w słońce,
Wiedział już, że ufać nie trzeba
Tym stworzeniom, które z tajemniczych, pewnie ważnych powodów….”
Tak. Czuję się takim elfem. Za każdym razem na nowym koncercie.
„Dlaczego, gdy się kończy czas
Zawrócić każdy chce?
A stało się właśnie tak, jak jest
W pustynię zmieniam się
W pustynię zmieniam się
W pustynię zmieniam się”