Niekiedy żal i wielki smutek zmuszają do zrobienia czegoś, czego nigdy byśmy w innych sytuacjach nie zrobili. Kiedy starasz wydostać się z potrzasku robisz ruch, którego konsekwencje będą Cię dręczyć przez wiele trudnych chwil. Tak było ze mną. Nie żałuję, wiesz? Zmieniłam to, co zmienić mogłam.
Opowiem Ci bajkę. Chcesz?
Była sobie pewna dziewczyna. Całe swoje życie podporządkowała innym. Stawiała na pierwszym miejscu kogokolwiek i cokolwiek tylko nie siebie. Chodziła samotnie wieczorami by podglądać szczęśliwych ludzi. Kradła te chwile jakby były Jej własne. Kiedyś w swojej wędrówce zaszła dalej niż kiedykolwiek. Wiedziała, że trudno Jej będzie wrócić więc poszukała schronienia. Kiedy straciła już nadzieję znalazła grotę. Weszła. Była pełna klejnotów. Piekne lustra w złocinych ramach cudowne ozdoby i kunsztowne naczynia. Nie mogła wyjść z podziwu nad ich blaskiem i pięknem. Zapragneła dotknąć. Poczuć pod palcami misterne wzory. Napić się z tych naczyń. Przejrzeć w lustrach. Powoli, nieśmiało podchodziła bliżej. I bliżej. Z radością dziecka, które pierwszy raz świadomie przeżywa gwiazdkę. Chciała dotknąć tego szczęścia, które odnalazła przypadkiem nie mogąc uwierzyć, że może być Jej. Nie przeszkadzały Jej ostre krawędzie naczyń. Nie tak misterne wzory, gdy widziała je bliżej. Nadal były jasnymi promykami w Jej smutnej codzienności. Przychodziła do groty coraz częściej. Coraz bliżej podchodziła do luster. Coraz śmielej sięgała po błyskotki. W uśmiechu gubiła detale. Nie widziała, że klejnoty to tak naprawdę jarmarczne świecidełka, idealnie udające drogocenne ozdoby. W pięknie zdobionych ale krzywych zwierciadłach zobaczyła to, czego widzieć nie chciała. Prawdę o tej grocie, która wabiła swym blaskiem owszem ale odbitym od sztucznego piękna. Nie przestała przychodzić. Tu czuła się bezpiecznie. Przestała tylko zerkać w lustra z ciekawością i przesypywać między palcami plastikowe koraliki. Nie było Jej już to potrzebne. Grota nadal była piękną grotą. Schronieniem. Domem. Była Jej choć swoją sztucznością rozczarowała. To jednak i tak było więcej niż kiedykolwiek miała. Nauczyła się żyć obok tej ułudy nie zmieniając tego, co zastała. Nie ma to znaczenia jak bardzo krzywe jest zwierciadło dopóki nie zechcesz się w nim przeglądać. Bo nie to, co w nim widzisz jest prawdą- Ty się przecież nie zmieniasz. Zmienia się tylko wykrzywiony obraz Ciebie. Ale to przecież nie Twoja wina tylko lustra…
Dziewczyna nadal wędruje wieczorami podpatrując szczęśliwe chwile. Ale już im nie zazdrości. Nauczyła się, że nie blask groty Ją przyciąga. Nie jej przepych i plastikowy urok. Tylko ten spokój. Ten dom, którym się dla Niej stała. Nic w niej nie należy do Niej a jednak ma wszystko.
Grota
