Przestałam istnieć. Ot tak po prostu z chwilą odejścia z FB. Dla wielu. A przecież to tylko miejsce, w ktorym złudnie mamy wrażenie bliskości z innymi. To nie bliskość kiedy na osi czasu wyskakują Ci posty, które udostępniam. To nie jest zainteresowanie to logarytm FB. Ty je po prostu widzisz. Nie można tu mówić o autentycznym zainteresowaniu. Z nudów przeglądając strony FB wyświetlałam Ci się przypadkiem. Nie chcę być przypadkiem. Nie chcę być zlepkiem nieistotnych postów, które umieszczam, bo taki jest trend… Chciałam być prawdziwa. Im bardziej byłam tym dalej byłeś ode mnie. Byłam zbyt szczera i otwarta na te fejsbukowe standardy. I miałam złudzenia, że kogoś to naprawdę interesuje.
Kiedy znikasz z takiego miejsca jesteś tego albo już świadomy albo dopiero z czasem dostrzegasz jak mało dla innych znaczysz. Nie ma tu miejsca na szczerość, pisanie tego co tak naprawdę myślisz. Chyba, że to popularne opinie jak interpretowany na wszelkie możliwe sposoby modny cytat. Zniknęłam. By znowu nauczyć się żyć. Nie ma Cię w moim życiu? Może byłam tylko nic nie znaczącym postem. Chwilą, która trwała tylko tyle ile patrzyłeś na moje zdjęcie. Niczym więcej. Co dałeś mi od siebie? Też tylko posty jak ogłoszenia w gazecie. A mimo to, czekałam na każdy z nich.TY określiłeś gdzie moje miejsce. Póki nie dotarło do mnie, że to moja rola- nie Twoja. I Zniknęłam. Z wszystkich miejsc, w których moja nieobecność nie miała znaczenia.
Nieobecność
