Wchodzę czy wychodzę?

Wchodzę? Czy wychodzę? Drzwi do światła zamykam czy dopiero witam się ze słońcem?

Jadę pociągiem… Piszę. Bo piszę zawsze. Zawsze do Ciebie. Jesteś w tym zakamarku mojej duszy, który pozostaje czysty. Po prostu Jesteś. Czasami uchylam drzwi, by nasycić się blaskiem. Pizwalasz mi na to, by za chwilę powiedzieć „proszę, wyjdź” Nigdy nie wiem kiedy to będzie. Czy dziś będzie ten dobry, ciepły dzień czy ciemność i pytania co znowu zrobiłam źle. Wybierasz sobie czas, który chcesz dzielić ze mną… Może nawet nie dzielić a dać mi popatrzeć jak przez firankę w pełne słońce. Czy można się do tego przyzwyczaić? Jeśli trzeba… Jeśli to jedyna możliwość ogrzania serca? Próbowałam inaczej. W innych miejscach i z innych powodów… Był blask- barwy i odcienie, kolory i półcienie… Tylko przy Tobie jest jeszcze to ciepło, którego potrzebuję. Nic nie daje patrzenie na obraz, podziwianie barw jeśli nie czujesz, że ten obraz patrzy na Ciebie. Daje Ci swoje barwy- otacza swoją głębią, pozwala Ci wnikać w siebie odkrywając perspektywę… Tym jesteś- zaproszeniem by podążyć w Ciebie z radością. Nie zawsze. Nie mam imiennego biletu do Naszego szczęścia. Istnieje? Czy tylko „czasowy” kartonik obracam w palcach ze smutkiem patrząc jak mijają minuty… Już skończył się czas… Siedzę na przystanku… Tramwaj zwany pożądaniem już na nim nie staje. A ja nie mam siły iść na inny przystanek… Tam też Cię nie znajdę… Może zgubiłam bilet. Może nie mam już czym zapłacić za bycie choć przez chwilę blisko. A może już odjechałeś w innym kierunku? Czekam. Może kiedyś znowu uchylą się drzwi. Tak mi… zimno…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s