SAMOTNOŚĆ…

Na początku próbujesz walczyć. Porywasz się na czyny, o których nie ośmieliłbyś się nawet pomyśleć. Szukasz miejsc, ludzi, którzy wypełnią pustkę i to poczucie bezmiaru wokół. Czasami masz nadzieję, że może być lepiej. Że nie musisz być sam. Że tak pięknie być razem… I nadchodzi taka chwila kiedy musisz powiedzieć sam sobie prawdę. Jesteś tylko dodatkiem do całości, która nie jest Twoją całością. Nie chcesz uwierzyć. Łudzisz się i zadowalasz okruchami czyjegoś zainteresowania. I powoli jest ciebie coraz mniej.
Zastanawiam się co umiera pierwsze… Spokój o jutro czy radość, że jutro nadejdzie. Po kolei gasną jasne punkty i coraz rzadziej widać kiedy zapalają się nowe… Brak poczucia nieskończoności, bezmiaru wolności. Zaczynasz funkcjonować od-do. Jeszcze godzina, jeszcze 15 minut jakbyś czekał na coś co i tak nie nadchodzi ale masz przynajmniej poczucie, że czekasz. Na coś. Na cokolwiek… Czasami samotność jest wyborem, by nie zranić. Czasami siebie, bo już więcej nie ma sił by się bronić funkcjonując wśród oczekiwań i wymagań. Czasami by nie zranić kogoś, kto mógłby być nam bliski ale z jakiegoś powodu nigdy nie będzie. Nie obarcza się kogoś kto jest dla nas ważny czymś, na co i tak nie ma wpływu. Samotność jest wyborem. Zawsze. Wyborem trudnym ale podyktowanym resztką uczuć jakie możemy jeszcze w sobie znaleźć, by nie zmuszać innych, by musieli czuć.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s