Kochałam Cię… Tak bardzo. Twoje spojrzenie, twój uśmiech… Każdy przypadkowy dotyk. Każdą szczerą wymianę myśli. Z Tobą rozmawiałam o wszystkim. Nie od początku. Bardzo mnie onieśmielałeś. Plątałam się w tym co mówię. Myśli rozbiegały się jak zające- każdy w swoją stronę. A ja miałam wrażenie, że stoję bezradna pośród nich i nie potrafię powiedzieć słowa. Trochę Cię ta moja bezradność bawiła. Mnie mniej… Tak bardzo lubiłam Cię słuchać. A Ty lubiłeś mi opowiadać co robiłeś, co ciekawego widziałeś. A ja słuchałam. Bardziej- chłonęłam każdą wypowiedzianą myśl. Miałeś głos, który zdawał się pieścić moje uszy. Sprawiał, że chciałam więcej… Potrafiłeś mnie nim zaczarować. Miałam wrażenie, że zrobiłabym wszystko gdybyś tylko do mnie mówił. Mogłeś tak wiele samym szeptem, delikatną ironią w głosie… Potrafiłam usłyszeć wszystko. Ciepło, delikatną pieszczotę spółgłosek… Wyzwanie zawarte w pojedynczym „i” i z czasem zaciekawienie. Z czasem to Ty chciałeś słuchać mnie. Słuchać i patrzeć… Kiedy opowiadałam co mnie zachwycało, co sprawiało, że przestawałam zastanawiać się co powiedzieć a po prostu mówiłam… Zaczęłam zwracać uwagę na to jak na mnie patrzysz. O co pytasz… To nie było tylko patrzenie na kogoś z kim akurat się rozmawia. Ty chciałeś moich słów. Chciałeś bym dzieliła się z Tobą tym co myślę, tym jak odbieram nasze wspólne chwile… Zaczęliśmy częściej wychodzić razem. Być razem dla czystej przyjemności przebywania obok. Mogłam patrzeć na Ciebie a Ty uśmiechałeś się kiedy to zauważyłeś. Widziałeś w moich oczach zachwyt i nie przeszkadzało Ci to. Z czasem czekałeś na to jak na Ciebie patrzę. I pytałeś. Skupiałam się na Twoim głosie, na tym błysku zaciekawienia, który drażnił moją szczerość i kazał mówić otwarcie. Coraz bardziej otwarcie… Patrzyłam w Twoje oczy. Uwielbiałam to burzowe niebo nade mną, które zmieniało się pod wpływem moich słów. Lubiłeś prowokować coraz śmielsze odpowiedzi… Pamiętam dotyk Twoich palców, kiedy odgarniałeś mi niesforny kosmyk włosów, który łaskotał mój policzek. Zatrzymany w czasie moment kiedy poczułeś jego ciepło. Zdziwienie, kiedy sprawiło Ci to przyjemność. Niedowierzanie? Nie zabrałeś dłoni. Nie pytałeś o pozwolenie. Delikatnie, tak jakbyś robił to zawsze otuliłeś dłonią moją twarz. Pozwoliłeś mi się przytulić do Twoich ciepłych dłoni, kiedy Twoje palce poznawały każdy wrażliwy zakamarek mojej twarzy. Tak bardzo pragnęłam Twojego dotyku… Bałam się oddychać, by nie prysł czar tej chwili. Patrzyłeś na mnie. Skupiony i zdziwiony zarazem. Tak to Ja. Stoję przed Tobą i chcę by to nasze teraz trwało. Chcę byś mnie dotykał. Chcę czuć tak blisko Twoje ciepło. Chcę Ciebie. Chcę byś mnie przytulił i pozwolił bym powiedziała Ci czego pragnę… Podniosłam głowę by na Ciebie spojrzeć. Patrzyłeś na mnie…i ten Twój uśmiech. Schyliłeś głowę poczułam twoje usta… Nie potrafiłam powstrzymać westchnienia…radości? Pragnienia? Tak bardzo byłeś w moich myślach. Moje wszystkie zmysły odbierały tylko Ciebie. Smak, zapach, dotyk… I wszystko jednocześnie było Tobą. Tańczyło wokół i we mnie. Drżąc powiedziałam Twoje imię a Ty odpowiedziałeś po prostu „jestem”…
Pamiętasz?
