Chociaż nie mogę Cię mieć na wyciągnięcie moich spragnionych Twojej bliskości ramion to jednak jesteś przy mnie. Czuję Twoją obecność i Twój pobłażliwy uśmiech… „Oj na pewno sobie poradzisz”. Wiem, że jesteś- choć daleko to wystarczy, że o Tobie pomyślę wracają wspomnienia Twojego ciepła. Twojej wiary w moje niemal nieograniczone możliwości. Zamykam oczy i widzę nasze ostatnie spotkanie. To co mówiłeś i to jak było to dla mnie ważne. Mogę na Ciebie liczyć. Już nie boję się samotności- wiem, że ilekroć pomyślę o Tobie to będzie zaledwie małą częścią tego, jak często Ty myślisz o mnie… To poczucie bycia w Twoim życiu mimo tego, że dzieli nas tak wiele kilometrów… Bałam się, że zapomnisz, że z czasem przestanę istnieć i będę tylko miłym letnim wspomnieniem… Tak nie jest. Istniejesz w moich myślach. W moim pierwszym łyku kawy… W moim cieście czekoladowym z cynamonem… Jesteś w uśmiechu, który widzę w swoim odbiciu kiedy zakładam kolczyki od Ciebie. Zakładam je ot tak…na chwilę, żeby przypomnieć sobie jak niepewnie się czułeś kiedy mi je dawałeś… Jak mogłeś pomyśleć, że nie będą dla mnie absolutnie wyjątkowe? To nie wartość materialna prezentu stanowi o tym jak bardzo jest cenny. Zapomniałeś serce z piernika? Zasypiam codziennie z myślą o Tobie, by nie myśleć o Kimś o Kim myśleć mi nie wolno. Jesteś mi tarczą, za którą się chronię. Przywołuję Ciebie, by znieść czyjś brak. Wiem, że wiesz. I wiem, że rozumiesz. Co byś powiedział gdybyś stał tu teraz przede mną a ja zamiast pisać mówiłabym Ci to otwarcie? Przytuliłbyś mnie i powiedział „skoro musisz…” I za tę pewność dziękuję Ci Przyjacielu
Pan od Marchewek
