Przyjechałeś… Znalazłeś mnie nawet wtedy gdy telefon odmówił współpracy… Wiedziałeś co zrobię po koncercie Raya…
Myślałam, że śnię, że to nie może być prawda… A jednak to naprawdę Ty. Z całym swoim ciepłem i ramionami, które nie chciały puścić zanim wszystko nie ucichnie… I z siłą, która udźwignie to wszystko. Tak bardzo mi Ciebie brakowało. Tak wiele się zmieniło od Twojego wyjazdu. Tak bardzo byłam sama. Wiem, że jesteś ale z drugiej strony tak naprawdę nie ma Cię blisko mnie. Ja potrzebuję nie tylko rozmów. Potrzebuję Twojej bliskości, Twojego ciepła. Potrzebuję byś mnie objął i nie chciał puścić. Niczego więcej. To nigdy nie było więcej. Dobrze, że wiesz i nie muszę tłumaczyć Ci dlaczego nie. Kocham tę chwilę gdy nabieram powietrze i czuję, że wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce. To tak bardzo wiele. Ty nawet nie musisz pytać „co u Ciebie” przed Tobą niczego nie muszę ukrywać. 25/26.11 nie miałam zasięgu. Dopiero rano wysłałam Ci wiadomość. Domyślać się to co innego niż zobaczyć. I zrozumieć. Może w końcu… I rozmawialiśmy o różach, że już nie powinny się pojawiać. Masz rację. Zawsze mogę wysłać Ci meilem. Oprócz niebieskiej. Ta zostaje przy mnie. Dobiegła końca. A tak bardzo tego nie chciałam. Przy Tobie mogłam się rozsypać a Ty miałeś tyle cierpliwości by spokojnie patrzeć jak potrafię się poskładać. Tym razem było trudniej niż zwykle. Ale kiedy patrzyłam na Twój uśmiech… Brakuje mi go. Tak po prostu. I tych światełek w oczach kiedy opowiadasz o tym jak wygląda teraz Twoje życie też. Naprawdę Cię potrzebowałam. Kiedy sypie się tak wiele ważnych spraw potrzebny taki stały punkt by wiedzieć, że tak naprawdę wszystko minie. Wszystko. I to, że tęsknię tak bardzo i to, że boli tak mocno. W końcu będzie obojętne jak bardzo boli. Trzeba czasu. I takich Przyjaciół jak Ty. I Twoich pomysłów… Ananas z bazylią… Misiek w Paryżu. Oj dosyć mam dziś tych pluszaków
😉 Czekam na Ciebie
😊 W końcu nie przyjechałeś na jeden dzień
❤
Myślałam, że śnię, że to nie może być prawda… A jednak to naprawdę Ty. Z całym swoim ciepłem i ramionami, które nie chciały puścić zanim wszystko nie ucichnie… I z siłą, która udźwignie to wszystko. Tak bardzo mi Ciebie brakowało. Tak wiele się zmieniło od Twojego wyjazdu. Tak bardzo byłam sama. Wiem, że jesteś ale z drugiej strony tak naprawdę nie ma Cię blisko mnie. Ja potrzebuję nie tylko rozmów. Potrzebuję Twojej bliskości, Twojego ciepła. Potrzebuję byś mnie objął i nie chciał puścić. Niczego więcej. To nigdy nie było więcej. Dobrze, że wiesz i nie muszę tłumaczyć Ci dlaczego nie. Kocham tę chwilę gdy nabieram powietrze i czuję, że wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce. To tak bardzo wiele. Ty nawet nie musisz pytać „co u Ciebie” przed Tobą niczego nie muszę ukrywać. 25/26.11 nie miałam zasięgu. Dopiero rano wysłałam Ci wiadomość. Domyślać się to co innego niż zobaczyć. I zrozumieć. Może w końcu… I rozmawialiśmy o różach, że już nie powinny się pojawiać. Masz rację. Zawsze mogę wysłać Ci meilem. Oprócz niebieskiej. Ta zostaje przy mnie. Dobiegła końca. A tak bardzo tego nie chciałam. Przy Tobie mogłam się rozsypać a Ty miałeś tyle cierpliwości by spokojnie patrzeć jak potrafię się poskładać. Tym razem było trudniej niż zwykle. Ale kiedy patrzyłam na Twój uśmiech… Brakuje mi go. Tak po prostu. I tych światełek w oczach kiedy opowiadasz o tym jak wygląda teraz Twoje życie też. Naprawdę Cię potrzebowałam. Kiedy sypie się tak wiele ważnych spraw potrzebny taki stały punkt by wiedzieć, że tak naprawdę wszystko minie. Wszystko. I to, że tęsknię tak bardzo i to, że boli tak mocno. W końcu będzie obojętne jak bardzo boli. Trzeba czasu. I takich Przyjaciół jak Ty. I Twoich pomysłów… Ananas z bazylią… Misiek w Paryżu. Oj dosyć mam dziś tych pluszaków


