Pociąg… Na przeciwko mnie stoi dziewczyna. Ma słuchawki w uszach, czegoś słucha. W Jej twarzy dostrzegam smutek. Smutek, który widać w każdym rysie twarzy. W ustach, które drżą z powstrzymywania łez. Widzę ten moment, w którym już dłużej nie daje rady walczyć, kiedy po prostu zaczynają płynąć. Stoi i patrzy jak opuszczają ciepłe siedlisko emocji, miejsce, które dzień po dniu z taką czułością budowała. W którym gościł każdy jeden uśmiech podarowany od życia. Cenny dar- świetlisty świadek szczęśliwych chwil składany tak delikatnie by dawać znak, że jednak jest dobrze. Przyglądam się tym oczom i widzę zrozumienie. Łzy nie płyną pierwszy raz- to nie jest nowy powód. Widać to w spokoju, który ją otacza. To taka cicha rezygnacja z marzeń. Albo ktoś jej w tym pomógł albo ona sama właśnie zrozumiała jakie niedorzeczne były. Można marzyć o nierealnych rzeczach. Ale to marzenie było inne… Jakby właśnie żegnała kogoś kto umiera. Z ogromnym żalem, choć pogodzona z tymi wszystkimi rzeczami, które nie pozwalają odejść. I to właśnie tym żalem drżą usta i wypełnia się pustka w oczach. Nie mogę oddychać. Czuję ten smutek. Czuję tą jej samotność. Widzę jak mocno stara się objąć siebie samą by nie rozsypać się na kawałki. Widzę jak walczy by nie krzyczeć. Choć może na krótko przyniosło by to ulgę. Dziś zmieniło się coś niezmiernie ważnego. Dziś wie, że już nic nie ma a samotność zawsze zobaczy tuż po przebudzeniu. Dzień rozpoczynać się będzie bez tej nadziei, która była sensem największej radości. W oczach odbija się zrozumienie. Nie strach. Takie oczy mają ludzie, do których w pełni dotarła ostateczna diagnoza. Już nic nie mogą zrobić. Już nic nie zadziała. Już niczego nie można im zaproponować a nawet jeśli tak to będą tylko półśrodki. Działania pozorne, niczego nie zmieniające w tym co i tak ją czeka. Lepiej robić cokolwiek niż nie robić nic? Może jednak to nic będzie darem, który wreszcie zakończy ból?
Stoi i nie potrafi zdecydować co dalej. Nie potrafi uwierzyć w swoje niedawne szczęście, w swój z pozoru normalny świat. Dziś już w nim nie ma słońca…
Stoi i nie potrafi zdecydować co dalej. Nie potrafi uwierzyć w swoje niedawne szczęście, w swój z pozoru normalny świat. Dziś już w nim nie ma słońca…
Jak ja nie lubię luster w pociągach…