Być może… Kiedyś…

Dwa lata… długie dwa lata osobno. Kiedy powiedziałeś o wyjeździe byłeś taki szczęśliwy. Taki pełen nadziei. Chciałeś tak wiele osiągnąć. Chyba nie byłam na to gotowa. Nie spodziewałam się, że ot tak po prostu wyjedziesz. Chciałeś zostać Mistrzem. Nie było dla mnie miejsca w Twoim planie. Byłam tylko tancerką a jednak przy Tobie czułam się wyjątkowa. Twój dotyk… to jak na mnie patrzyłeś w tańcu… Twój uśmiech gdy patrzyłeś jak ćwiczę. Chciałam błyszczeć- dla Ciebie. Chciałam, żeby Twój zachwyt trwał… Chyba wszystko byłabym w stanie zrobić za kolejny taniec z Tobą. Czułam co chcesz zrobić, gdzie postawisz stopę, gdzie będzie znajdowała się Twoja dłoń. Poddawałam się chwili i sprawiałeś, że byłam szczęśliwa.
I nagle wszystko się zmieniło. Nie wiem co się stało. Zaczęliśmy się mijać… Zmieniłeś partnerkę. Nie, nie byłam na „stałe” ale… Chciałam być. Nie byłam dość dobra dla Ciebie. Zaczęłam trenować jeszcze więcej. Dzień w dzień… Poczucie bycia wystarczająco dobrą, byś zwrócił na mnie uwagę zdeterminowało nie tylko taniec. Nie potrafiłam inaczej… Stawiałam sobie poprzeczkę coraz wyżej. Było trudno ale tak bardzo chciałam… I pojawił się On. Tańczył. Lubiłam na Niego patrzeć. On mnie nie oceniał. Czułam się swobodnie. Nie zauważyłam, kiedy zaczęłam śmiać się z Jego żartów, kiedy zaczęłam słuchać tego co do mnie mówi. Często tańczyliśmy. Widziałeś i było to dla Ciebie bez znaczenia. Szedłeś swoją drogą. Nie zwracałeś uwagi na to co dzieje się w moim życiu. Nie było to dla Ciebie ważne. Już nie… Miałeś grono swoich znajomych- ja byłam tylko tancerką- jedną z wielu, na chwilę. A On był. Różnica między Tobą a Nim była jedna- Jego interesowało co się u mnie dzieje Ty przyjmowałeś do wiadomości lub nie, machałeś ręką, mówiłeś „poradzi sobie” i szedłeś dalej. Nic co było związane ze mną nie było w stanie zainteresować Cię na tyle, żebyś zapytał jak mi poszło, czy co u mnie słychać. To tylko zarejestrowane kadry z mojego życia. Szczegóły bez znaczenia w ogromie własnych ważnych spraw. Wiedziałam, że im szybciej to przyjmę i zrozumiem, tym dla mnie lepiej nawet jeśli bardzo chciałabym, żeby było inaczej- żebyś to Ty słuchał z zainteresowaniem, nie On. Jesteś Kimś wyjątkowym, wybitnym. I bardzo, bardzo odległym… Chyba powoli dociera do mnie to, że dla Ciebie nigdy nie będę dość dobra. Przeciętna, za niska, szatynka i te oczy, których kolor trudno nazwać. Za… Za… Za inna… Nie taka. Nie zmienię się już bardziej. I nie mam już na to siły. Nie wyszło. To co miało dla mnie znaczenie wyjechało razem z Tobą. Dwa lata… Było tak jakbyś podarował mi skrzydła i nigdy nawet nie spojrzał jak latam. Nie mam pretensji do Ciebie. Nie potrafisz zwrócić uwagi na kogoś takiego jak ja. Dałeś mi tak wiele pięknych chwil i sprawiłeś, że miałam poczucie, że moje życie jest coś warte. Że może wystarczy się postarać, żeby nabrało sensu. Takie oczekiwanie, że zauważysz, że może… Ale Ciebie już nie ma. Powoli dociera do mnie to, że tak naprawdę nigdy Cię nie było. Nawet kiedy byłeś częścią mojego życia nic mi nie obiecywałeś. Po prostu byłeś i to wystarczyło. A On jest. Jest moją teraźniejszością i wspiera mnie tak jak ja starałam się wspierać Ciebie. Jak mogę to odrzucić skoro wiem co czuje? Kiedy patrzę na Niego i słucham słów, które mówi rozpoznaję te same uczucia. Widzę to samo spojrzenie, które mogłeś dostrzec w moich oczach. Nie kocham i dlatego rozumiem Ciebie. Wiem teraz jak to jest być po „tej” stronie… Ja nie mam wielkich planów. Postaram się by był ze mną szczęśliwy… Tylko czy bycie z Nim będzie właściwe kiedy moje myśli wciąż są blisko Ciebie?
Żegnaj moje największe marzenie…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s