Pukanie do drzwi… Jest już późno. Nie wiem kto może chcieć do mnie przyjść o tej porze. Może sąsiadka czegoś potrzebuje.
Kiedy otwieram drzwi stoisz w bladym świetle, padającym z mojego mieszkania… Mrugam szybciej nie wierząc, że to nie kolejny sen. Stoję nie mogąc się ruszyć świadoma, że to co mam na sobie nie jest moją zwykłą bluzą ze spodniami… Nocą chociaż nie mam dla kogo chcę czuć się piękna. Dotyk delikatnej tkaniny otulającej mnie kiedy skóra jest jeszcze gorąca po kąpieli w jakiś cudowny sposób wynagradza puste godziny przed zaśnięciem.
– wpuścisz mnie?
– zawsze… – bez wahania odpowiadam i wpuszczam Cię do środka.
Witasz się jak zwykle całując mnie w policzek. Jak siostrę. Na więcej nie liczę- to i tak dużo.
– napijesz się herbaty? Może czegoś innego?
– może być herbata.
– wstawię wodę i pójdę się ubrać. Odwróciłam się by nalać wody i włączyć czajnik. Stałeś blisko a ja byłam świadoma tej niewielkiej ilości dzielących nas centymetrów. Jeszcze chwila i nie będę w stanie nalać wody do filiżanek. Krępuje mnie stanie obok Ciebie ubranej w prawie nic… Jeszcze ten zapach… Nawet nie wiesz jakim rozczarowaniem jest przekonać się, że to nie Ty, kiedy rozpoznam go na ulicy, wśród mijających mnie przechodniów.
– kiedy wróciłaś?
– może dwie godziny temu. Uciekł mi autobus z lotniska.
– dlaczego nie zadzwoniłaś? Pojechałbym po Ciebie. Niepokoiłem się, że coś się stało.
– to nie pierwszy mój lot. Daję sobie radę z powrotami do domu. Stałam odwrócona do Ciebie plecami kiedy podszedłeś jeszcze bliżej. Objąłeś mnie i przytuliłeś. NAPRAWDĘ. Tym razem to nie sen ani marzenie na jawie. Jesteś tu. Czuję ciepło Twoich dłoni i czuję jak oddychasz tuląc mnie do siebie…
– dlaczego zawsze, kiedy próbuję się do Ciebie zbliżyć- uciekasz?
– nie uciekam. Ja… po prostu nie wiem, że chcesz być blisko.
– a teraz wiesz?
– teraz wiem. Czuję Cię, czuję Twój dotyk i ciepło.
– nie uciekaj. Mój Zakazany Owocu. Nawet pachniesz jabłkami… Takimi rozgrzanymi w słoneczny dzień.
– nie rozumiem. Odwróciłam się do Ciebie, by spojrzeć Ci w oczy i zrozumieć o czym mówisz.
– a musisz wszystko rozumieć?
– nie… To jedyne nie, które zamiast Cię oddalić sprawiło, że byłeś bliżej niż kiedykolwiek… Pochyliłeś głowę… Nie musiałeś pytać a ja dłużej ukrywać odpowiedzi…
Kiedy otwieram drzwi stoisz w bladym świetle, padającym z mojego mieszkania… Mrugam szybciej nie wierząc, że to nie kolejny sen. Stoję nie mogąc się ruszyć świadoma, że to co mam na sobie nie jest moją zwykłą bluzą ze spodniami… Nocą chociaż nie mam dla kogo chcę czuć się piękna. Dotyk delikatnej tkaniny otulającej mnie kiedy skóra jest jeszcze gorąca po kąpieli w jakiś cudowny sposób wynagradza puste godziny przed zaśnięciem.
– wpuścisz mnie?
– zawsze… – bez wahania odpowiadam i wpuszczam Cię do środka.
Witasz się jak zwykle całując mnie w policzek. Jak siostrę. Na więcej nie liczę- to i tak dużo.
– napijesz się herbaty? Może czegoś innego?
– może być herbata.
– wstawię wodę i pójdę się ubrać. Odwróciłam się by nalać wody i włączyć czajnik. Stałeś blisko a ja byłam świadoma tej niewielkiej ilości dzielących nas centymetrów. Jeszcze chwila i nie będę w stanie nalać wody do filiżanek. Krępuje mnie stanie obok Ciebie ubranej w prawie nic… Jeszcze ten zapach… Nawet nie wiesz jakim rozczarowaniem jest przekonać się, że to nie Ty, kiedy rozpoznam go na ulicy, wśród mijających mnie przechodniów.
– kiedy wróciłaś?
– może dwie godziny temu. Uciekł mi autobus z lotniska.
– dlaczego nie zadzwoniłaś? Pojechałbym po Ciebie. Niepokoiłem się, że coś się stało.
– to nie pierwszy mój lot. Daję sobie radę z powrotami do domu. Stałam odwrócona do Ciebie plecami kiedy podszedłeś jeszcze bliżej. Objąłeś mnie i przytuliłeś. NAPRAWDĘ. Tym razem to nie sen ani marzenie na jawie. Jesteś tu. Czuję ciepło Twoich dłoni i czuję jak oddychasz tuląc mnie do siebie…
– dlaczego zawsze, kiedy próbuję się do Ciebie zbliżyć- uciekasz?
– nie uciekam. Ja… po prostu nie wiem, że chcesz być blisko.
– a teraz wiesz?
– teraz wiem. Czuję Cię, czuję Twój dotyk i ciepło.
– nie uciekaj. Mój Zakazany Owocu. Nawet pachniesz jabłkami… Takimi rozgrzanymi w słoneczny dzień.
– nie rozumiem. Odwróciłam się do Ciebie, by spojrzeć Ci w oczy i zrozumieć o czym mówisz.
– a musisz wszystko rozumieć?
– nie… To jedyne nie, które zamiast Cię oddalić sprawiło, że byłeś bliżej niż kiedykolwiek… Pochyliłeś głowę… Nie musiałeś pytać a ja dłużej ukrywać odpowiedzi…