Norwegia- Lofoty, Nordkapp, Rovaniemi, Helsinki. Samolot- pociąg- promy- bus-prom- bus.
27.06 najpóźniej musiałam być w Oslo. Byłabym 25 ale trochę pokrzyżowały mi się plany… Spotkanie z daaaawno nie widzianymi znajomymi na dachu opery… Pytania o Majkę… Wśród Nich jestem u siebie. Tu nie ma tematów, na które milczę. Jasno, prosto i jakoś tak beztrosko. Brakuje mi Ich w Warszawie. Bergen, Oslo, Sztokholm, Malmö, Helsinki, Stavanger, Lillehammer… i jeszcze kilka. Spora grupa ❤ Spotkanie na szczycie
😊 Jak w zeszłym roku. Byli wszyscy. Oprócz Majki. Czas tak szybko mija.
Ale o wyjeździe- o spotkaniu innym razem, bo były tam rzeczy ważne, które wyprostowały pewne sprawy, do których jeszcze wrócę.
Więc lot do Oslo, później podróż pociągiem do Trondheim. I kolejny pociąg do Bodø. Prom do Moskenes 💙 28.07 na miejscu. Trasa rowerowa+ promy między fiordami i bus na noclegach a także dla tych, którzy nie mogą jeździć rowerem. Kiedyś busa nie było i każdy kilometr pokonywaliśmy wioząc ze sobą w sakwach wszystko to, co potrzebne i to co potrzebne mniej ale bez czego trudno wyobrazić sobie podróż
😊 Czasami to zadziwiające rzeczy ale… Tym razem bus był potrzebny… inaczej by się nie udało. Decyzja była trudna ale udało się. Bus przydał się też do przerzucenia grupy przez odcinek 6 tuneli. Żadna przyjemność jechać rowerem przez tunel kilka kilometrów. Ale tunel podmorski ponad 200 metrów w dół ( i tyle w górę) na odcinku 6 km… No… to było ciekawym punktem programu. Lofoty PIĘKNE- wypiętrzone wysoko dumne góry… Widziały niejedno i dalej stoją swoją nieugiętością i dumną wiarą, że jutro też wstanie nowy dzień. Zachwycające. Woda i góry. Połączenie idealne. Tak wiele pięknych miejsc. Niezrównane zachody słońca. Jedne z najpiękniejszych… I najdłuższych
😊 Słońce zachodziło do rana, by przetrzeć tylko oczy i znowu rozpocząć wędrówkę. Na początku trudno się przyzwyczaić, kiedy o 23, 1 czy 3 można robić zdjęcia bez flesza. Traci się rachubę czasu, jeśli nie patrzy się na zegarek. Zwykle późno kładę się spać a tu jeszcze cały czas jasno. Radosne uczucie. Nieprzyzwyczajony organizm funkcjonuje jak w dzień. Trzeba duuużo silnej woli by zasnąć
😊 To dobry czas- w ciszy nocy
😊 w blasku słońca wiele spraw musiało się poukładać- nie mogło być inaczej. Tu w końcu był czas na rozmowy i kolejne decyzje… Niełatwe ale ważne. Czas pokaże czy dobre. Są decyzje, których podjęcie chyba nie było do końca przemyślane i teraz trzymanie się ich nie zawsze jest łatwe. Miało być warto… I szukam tego. I tak długo jak będę umiała znaleźć- będę potrafiła wytrwać. Potrzebuję sił by umieć. Dobrze, że tak wiele jest rzeczy i osób, które pomagają, dzięki którym jest wokół mnie tyle pozytywnej energii. Tak jest łatwiej.
Jadąc rowerem tak wiele kilometrów dochodzi się często do całkiem innych wniosków niż siedząc wygodnie w fotelu. Zaczynasz doceniać siebie- swoją siłę, wytrwałość, wolę by osiągnąć cel. Cechy własnego charakteru, które nie są tak zauważane w codziennym dniu, których niejednokrotnie nie jesteśmy w pełni świadomi. Czasami staję i odwracam się do tyłu- widać drogę, którą przebyłam- przede mną jeszcze wiele kilometrów. I cieszę się, że TU dotarłam. Tylko dzięki sobie. Tym cechom, których tak naprawdę nie doceniam, a które pozwalają mi cieszyć się tą chwilą. Zwłaszcza, że okolica niezrównanie wspaniała.
Promy… Wokół woda- jeden wspaniały brzeg żegnasz, by przywitać inny, równie piękny. Tak jak w życiu- coś żegnamy, by witać nowe, nieznane i sprawdzać czy była to dobra decyzja. Drogi same niosą – góra- dół-góra-dół… Czasami prędkość zjazdu wystarczała na podjazd. Czysta radość 😊 Rzadko zdarzały się gorsze drogi. Zdjęć zrobiłam… Mnóstwo. Ograniczenia jedynie pojemnością karty pamięci. Brakowało mi tylko tych kilku osób, których ciepło i takie poczucie, że tulą mnie do siebie z czułością, radością i dają od siebie tak wiele pozwala mi z ufnością cenić Ich obecność. Tak wiele wspaniałych emocji. To one powodują, że chcę wracać. Do tego co dzięki Wam mam. A mam tak wiele. Są takie sytuacje, kiedy dostrzegasz wszystko jasno i układa się na nowo zadziwiająco szybko wszystko to, co wydawało się już poukładane. Dociera do Ciebie wszystko na raz i to, że wiele spraw można ułożyć inaczej by było dobrze. Tu przyjechałam właśnie w trakcie układania wielu rzeczy od nowa. Może się udało…
Nordkapp… Jednak dałam radę tu dotrzeć. I ważna lekcja na miejscu- nieważne czego Ty pragniesz i z kim chcesz dzielić te ważne chwile. Są rzeczy, na które nigdy nie będziesz miała wpływu. Lekcje… lekcje. Czas się zacząć uczyć. Może droga, którą wybrałaś nie jest Dla Ciebie? Wrócić po własnych śladach i spostrzec, że tak naprawdę szłaś sama? Najtrudniej odwrócić się i odejść, kiedy najbardziej chce się zostać. Nie chcę powtarzać tego kolejny raz. Mam takie poczucie, że zabraknie mi czasu. I właśnie o ten czas chodzi. Czas, by bez żalu patrzeć jak wszystko toczy się już bez Twojego udziału. Cieszyć się z rzeczy małych, doceniać ludzi, którzy dobrze Ci życzą, nie zastanawiać się dlaczego są tacy, którzy życzą Ci źle. Przyjmować to co przynosi dzień z pokorą… I nie walczyć- chociaż raz dać szansę by ktoś powalczył o Ciebie. Jeśli nikogo takiego nie ma? Zaczekaj. Jest gdzieś ktoś, dla kogo będziesz wystarczająco ważna, by zawalczył. Większość rzeczy i tak dzieje się poza nami. Nie czekać na zdarzenia niemożliwe ale cieszyć się gdy się wydarzą. Taaaak… Rowerowe myśli… 😊
Rovaniemi- wioska Św. Mikołaja. Spacer po kręgu polarnym… Trochę przereklamowane i tak naprawdę coraz mniej atrakcyjne dla dzieci. Chyba znaczenie świąt też jest coraz mniejsze. Wiarę w Mikołaja wypiera dostępność prezentów w hipermarketach. Dobre czasy ale zbyt mało w nich oczekiwania na to wydarzenie jakim są święta. Chodziłam po sklepach w wiosce ( tak naprawdę poza zdjęciem z Mikołajem to jedyna „atrakcja”) i to był jakiś koszmar. Można to wszystko pooglądać ale nie było rzeczy, którą chciałabym mieć. Kupiłam jedynie kilka brodatych lapońskich Mikołajów, które zagoszczą na choince w grudniu. One przynajmniej nie były plastikowe…
Zapomniałam napisać o campingach- zwykle tam nocowaliśmy. W domkach, w których było bardzo przyjemnie, zwykle z aneksem kuchennym i łazienką. Ulubione- zielony domek dla 12 osób- jeden z pierwszych 29.06- z kotem w łóżku. To taki dom po babci udostępniony turystom. Z fajnym norweskim klimatem 😊 cudownym widokiem za oknem… Camping Nordkapp duży domek świetnie wyposażony, w dobrym punkcie. Camping jest obok hotelu. Pozostałe noclegi w zależności od tego gdzie zaplanowany postój Tromsø, Alta- też super. Nie czuję się zmęczona takim urlopem na walizkach. Nigdy mnie to nie męczyło. Czerpać radość po drodze, cieszyć się tym co przynoszą kilometry. Tak po prostu.
Helsinki i prom do Talina- Wiking- 10 pokładów… Bardzo przyjemnie. Świetna sala zabaw dla dzieci… Talin- pierwsza noc od dwóch tygodni 😊 Przejazd przez Estonię, Łotwę i Litwę. Byłam tu już i chętnie wrócę. Też na białe noce- trochę „ciemniejsze” ale też piękne. Drogi płaskie i proste. Z założonych 800 km zrobiliśmy wtedy 1200 km. Piękne estońskie wyspy… Muszę tu wrócić.
Urlop się kończy… Czas wrócić do realnego świata. No może jeszcze chwila 😊 Do zobaczenia. Cieszę się, że byłam tak daleko i do Norwegii wrócę jeszcze nie raz ale cieszę się, że mam tak wiele powodów by wrócić
❤ Dziękuję.
Podróże- Lofoty.
