Niesamowite wrażenia. Na wyspie ostatnio mocno wiało- do 170 km/h i trochę spustoszeń widzieliśmy, jak zamknięty szlak na punkt widokowy na szczycie krateru… Ale tak było tylko kawałek- daliśmy radę 😊 Nadia lat 4,5 też
😊 . Oczywiście pytaliśmy na jakim odcinku jest problem itp… Wrażenia niesamowite- po prostu DZICZ nieokiełznana mimo wytyczonego szlaku… Zaczęliśmy od gorących źródeł, gdzie woda wrze- gotowana jest tu potrawa w wykopanych specjalnie dziurach gdzie umieszcza ją w naczyniu- coś w rodzaju mixu jednogarnkowego jest tam kiełbasa, mięso, coś w stylu kaszanki, ziemniaki, warzywa…( Cozido das furnas- pod taką nazwą więcej informacji) Po czym naczynie z nią jest odkopywane i wyciąga się ją i serwuje
😊. Dziś się nam nie udało, bo ubiegła nas jakaś duża zorganizowana grupa ale spróbuję jutro
😊
Chcieliśmy obejść jezioro dookoła ale nas nie puściła woda- jeden z wyższych poziomów ostatnio. Stwierdziliśmy, że jednak szczyt wulkanu będzie ciekawszy i ruszyliśmy… Było super- to wrażenie bycia na szczycie można porównać tylko z koncertem 😊. Krew w żyłach krąży szybciej, tętno przyspiesza a endorfiny sprawiają, że szybujesz i jest Ci tak niewyobrażalnie dobrze. I ten widok… Dziś było dużo chmur i widoczność niezbyt dobra ale dzisiejsze bujanie w obłokach było piękne. Zwłaszcza, że udało mi się odebrać tam szczególnie miłą wiadomość.
Zejście było proste a na zakończenie dnia źródła termalne…
Dziś był rowerowy dzień. Z domu wyruszaliśmy z samego rana- tu czas jest przesunięty 2 godziny- do tyłu. Słonecznie to ponad 3.
To nie był przyjemny ranek. Dostać wiadomość, po której dociera jak można się pomylić, jak mało znaczy to, co dla mnie ma tak duże znaczenie. Utwierdzić się w przekonaniu, że nie warto się starać być otwartym i szczerym. Coś co brało się za dobrą monetę jest tylko miedziakiem rzuconym na odczepnego. Za dobrze i za szczerze myślałam o czymś co takie nigdy nie będzie. Może to przyczyniło się do tego, że chciałabym tu zostać. Tu gdzie rano budzą mnie ptaki słodkim trelem. Tu gdzie przyroda bujnie zagląda do okien, tu gdzie są jeziora i Ocean, który zaprasza swoim błękitem. Woła szumem fal radośnie uderzających o skały. Mogłabym całe dnie spędzać na plaży i wsłuchiwać się w jego opowieści. Nawet gdybym miała zostać tu sama…
Tu czas biegnie powoli, ludzie się nie spieszą. Jadąc na wyspę znalazłam gdzieś zdanie że podają tu steki ze szczęśliwych krów- nie próbowałam ale L. twierdzi, że bardzo dobre. Nie dziwię się, trawy pod dostatkiem łagodny klimat i brak stresu. Kurczak dziewczynkom też smakował- to też był szczęśliwy kurczaczek.
Wszystkie kościoły lub budynki mające jakieś znaczenie mają kolor biało-czarny. Czarny to tuf wulkaniczny-czarny i ciepły. Niesamowicie to wygląda. W każdym miasteczku biało-czarny kościół otwarty szczerze dla ludzi. Tego czasami bardzo mi brakuje w Polsce…
Ocean- uwielbiam wodę wszelką- nie przeszkadza mi zimna ani gorąca. Uwielbiam dłońmi przeczesywać jej delikatność patrzeć jak przecieka przez palce… Lubię jak otacza mnie jej miękkość i otula ciepło. Lubię kiedy krzyczy emocjami podczas burzy i radośnie skrapla się podczas deszczu. Cała paleta nastrojów wyrażona tylko tym czym jest…
Kąpiel w Oceanie Atlantyckim w towarzystwie fal na skalistym brzegu… Tym się nie podzielę- to moje. Tylko moje. Dało mi to tak dużo… Bardzo potrzebowałam żeby wróciło to coś co rano odeszło. Szukałam tyle piękna by zachwycić się nim i nie dopuścić tych myśli, które ograbiają z radości. Miałam poczucie, że to jest moje miejsce. Być może dziś a być może i jutro…
Jechaliśmy wzdłuż brzegu- raz w górę raz w dół. Zrobiliśmy ok 40 km przewyższenie ok 900 m. To dużo- zwłaszcza, że jechała z nami 12 latka. Daliśmy radę. Wieczorem ok 6 km mieliśmy jechać po zmroku. Zaczęło padać i o ile my byliśmy przygotowani o tyle rowery mniej-światełka zupełnie zamokły i przestały współpracować. Otoczyła nas ciemność i 6 km w dół postanowiliśmy rowery prowadzić. Ruszyliśmy i zatrzymał się pewien starszy pan, który zapytał jak nam pomóc. Nie chcieliśmy go fatygować zwłaszcza, że padało coraz mocniej ale zaproponował, że oświetli nam drogę, żebyśmy mogli bezpiecznie jechać. To niesamowite umieć dostrzec, że ktoś potrzebuje pomocy i udzielić jej nawet obcej osobie. ZAUWAŻYĆ i ZAREAGOWAĆ. To było piękne. Zmokliśmy bardzo. Tak mokra nie byłam nawet w Stegnie (kto widział ten wie). Ale byłam szczęśliwa.






Co do dzisiejszej trasy- na zdjęciach widać oba brzegi wyspy i głównie kratery wulkanów. Sete Cidades Nationalpark. Zachwycające widoki. Niesamowite jeziora w kraterze wulkanu- zielone i niebieskie- dziś było to mało widać- bliższe jezioro jest zielone, dalsze- niebieskie. Piękny zjazd… Momentami ok 55 km/h i tylko dlatego, że było ograniczenie do 40km/h…
I zachód słońca nad oceanem… Jeżeli ktoś zna powód, dla którego powinnam wrócić do Warszawy proszę o podanie go teraz. Potrzebuję argumentów…

– Mamo to masz jeszcze cukierka
– Nadia ale to Twój ostatni cukierek. Oddasz mi swojego ostatniego cukierka?
– Tak, bo Cię kocham.
Wzięłam i to był najsłodszy cukierek jaki ze ściśniętym gardłem zjadłam w życiu. Tak kochać by podzielić się czymś dla siebie ważnym bez żalu. Miłości powinniśmy uczyć się od dzieci…
„… boję się doświadczyć Twoich łez z daleka…” śpiewa Iza. Patrzę na moje córki… Czy zdążę? Czy zdołam nauczyć je tych rzeczy, które będą Im potrzebne w życiu? Jak będą mnie pamiętać?
Siedziałam dziś na mojej ulubionej plaży i słuchałam oceanu. Zastanawiałam się co jest bardziej słone- ocean czy łzy. Co takiego trzyma mnie tu gdzie jestem? Do czego wracam, co się dla mnie liczy… Taki dzień z rachunkiem sumienia. Są rzeczy w moim życiu, których spełnienia się boję a jednak są moją radością i smutkiem jednocześnie. Są rzeczy, których pragnę, bo zaczęłam wierzyć, że jestem ich warta… Jestem spokojna. Będą w moim życiu ale ode mnie już nie zależą. Nie będę czekać. Po prostu albo się wydarzą albo dalej będę marzyć. Marzenia… Tak wiele się już spełniło…
Kolejne moje Wyspy Szczęśliwe…
Azory należą do Wysp Szczęśliwych tak jak Kanaryjskie. Została mi Madera i Wyspy Zielonego Przylądka. Jeszcze trochę przede mną…
Prośba o wyspy szczęśliwe
A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Tu na Wyspy Szczęśliwe trafiały dusze ludzi, którzy nigdy w życiu nie zgrzeszyli… Moja tu nie trafi ale cieszę się, że jestem za życia, kiedy mogę poczuć smak i zapach. Gdzie czuję chłód wody i ciepło słońca, kiedy kocham i czuję całym swoim sercem gdzie Moje Miejsce.