Zapach malin.
Trudny dzień. Zamieszanie, prawie Cię nie widziałam po spektaklu. Premiera… Niesamowita sztuka. Wzruszająca i nie pozwalająca przyjmować jej bezmyślnie. Lubię Twój głos. Lubię widzieć Twoje emocje kiedy grasz nimi tak zmysłowo…
Wróciłam do hotelu. Po tylu latach nauczyłam się cieszyć tymi krótkimi chwilami szczęścia. Woda w wannie zapraszała ciepłem i zapachem. Róże. Jak w letnim ogrodzie… Lubię karmić swoje zmysły… Róże, jedwab i koronki. Miękki dotyk ciepłego szlafroka… To wszystko uzupełnia to co nie wydarzyło się dziś i może nie wydarzy się jutro… Jeszcze muzyka- ciepła, delikatna, tajemnicza jak Twój uśmiech dziś wieczorem. Pachnie malinowa herbata. Róże i maliny… Ktoś puka. Stoisz w drzwiach a ja naprzeciw Ciebie prawie nago. To naprawdę Ty…
– Proszę wejdź. Zaraz się ubiorę, zaczekasz?
– Nie przeszkadza mi.
-Ale to ja czułabym się lepiej gdybym miała na sobie coś poza szlafrokiem…
Odwróciłeś głowę. Mogłabym stać przed Tobą nago i tak byś tego nie zauważył…
– Zostań… Powiedziałeś to tak cicho, że nie byłam pewna czy to nie ja powiedziałam na głos to, co chciałam usłyszeć… Odwróciłam głowę i spojrzałam na Ciebie.