Ostatnio „napisane” przypomina blog turystyczny. Taka jest teraz moja rzeczywistość. Odwiedzam, spotykam się z tymi, do których tęsknię. Chciałabym więcej. Robię co się da.
Tak więc kolejna wycueczka. Tym razem do Sierpca. Skansen Wsi Mazowieckiej. Czarujący swym sielankowym urokiem pola ze snopkami, gęsi, bocianów. I domów z piękną historią. Lubię takie miejsca. Ale to już wiesz. Może pojawi się tu kilka wpisów z podróży dalszych niż nasze granice. Byle tylko znaleźć czas. A ten mnie ostatnio znacznie wyprzedza. Sierpc jest zadbany. Zadbany rękoma ludzi, którzy nie siedzą tylko pracują. W zagrodach, ogrodach i na polu. Wszystko tak pięknie wygląda dzięki Ich pracy. Jest co podziwiać i za tę wycieczkę bardzo dziękuję komuś, kto wiedział, że oprócz swojego cudownego towarzystwa docenię i to miejsce.




Na terenie skansenu jest karczma Pochulanka z pysznym chlebem i daniami „jak za dawnych lat”.
Jest też Hotel z zupełnie nowoczesnym klimatem i zaskakującą kuchnią. Zupa krem z pasternaka z białą czekoladą, oliwą anyżowo-paprykową… Aksamit. I to jaki pyszny. Nawet burger vege pełen smaku.
To kolejny piękny czas. Tuż za rogiem…































