Valetta. Stolica. Pełna przeszłości z widokiem na przyszłość. Góra-dół i znowu góra. Niesamowite podejścia i zejścia. I pomyśleć, że kiedyś byłam tu rowerem… Jak? Do dziś się zastanawiam. Ponad 23 tysiące kroków ale w jakiś zadziwiający sposób tego nie czułam. Uważam, że Malta potrafi „pod górkę”. Serio. Nie wiem czy to sprawa wysokosci stopni-niskie czy nachylenia ale nie są to podejścia męczące.
W Valettcie jak i na całej Malcie mało jest zieleni. Może dlatego podwójnie cieszą ogrody. Dolne i Górne ogrody Barrakka. Zielone i pełne dźwięków cykad.
Konkatedra Świętego Jana Chrzciciela. Z zewnątrz „jak to katedra” ale wewnątrz… Ocieka barokowym przepychem. Niesamowita. Główna nawa i 9 bocznych zapiera dech. 375 rycerzy Zakonu Maltańskiego ukrytych pod posadzką świątyni sprawia, że samo chodzenie po tym wyjątkowym wnętrzu powinno odbywać się z czcią w ciszy. Ogromne wrażenie. To trzeba poczuć. Nie wystarczy zobaczyć.