Sarsa Lato na Pradze

Sarsa. Zaskakuje i smakuje jakby ciraz lepiej. A może to tylko mój smak się zmienił? No, bo jak można cały czas zachwycać się tym samym? Można lubić i można sobie nie odmawiać muzycznych uniesień na jeden temat nieustannie ale czyż nie ubogacasz swojego życia poznając nowe „smaki” i „zapachy”. A może po prostu mi się przejadła monotonia i stały repertuar. Niezmienny.
Ale wracam do koncertu Sarsy. Mojego pierwszego. Mimo, że słucham i znam teksty to był to pierwszy koncert. I głośno mówię TAK. Tego właśnie było mi trzeba. Zupełnie nowej historii. Nawet stare piosenki zyskały nowe wspaniałe aranże. Gitary… Nie wiedziałam, że będzie ich tak dużo. Tak różnorodnych. I z takim wsłuchaniem w instrument. Piękne to było. Niesamowita, koncertowa przyjemność.
Wszystko byłoby cudownie gdyby nie… Nieprzeźroczyści fotografowie. Jakby podporządkowujący sobie to, co dzieje się na scenie nie licząc się z tymi, co pod sceną. Nie robisz zdjęć- pochyl się, kucnij- ktoś na pewno za Tobą stoi. Nie mówię tu o robieniu zdjęcia zza fotografa ale nie przychodzę tam oglądać Ich pleców. Barierki są z ławeczką. Można z niej korzystać w przerwie w robieniu zdjęć. No i proszę. Potrafię się do czegoś przyczepić.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s