Aida. Kiedyś… jeszcze w szkole podstawowej żeby poprawić ocenę z matematyki dostała od nauczycielki zadanie- nauczyć się liczby Pi- 27 liczb. Bardzo Jej zależało. Bardzo. Nauczyła się. Poprosiła o zapytanie. Nauczycielka odmówiła. Bo ma nie wszystkie notatki w zeszycie. Po co więc ta propozycja? Po co kazać skakać na sznureczku jak małpeczka i oczekiwać, wymagać czegoś tak bez sensu jak ciąg bezużytecznych cyfr. Bo mam nad Tobą pewną władzę? Bo chcę Cię ukarać za to, że niewystarczająco się starałaś wcześniej? Bo lubię oczekiwać i nie doceniać? Poskacz-postaraj się a ja będę mieć z tego satysfakcję, choć i tak nie zamierzam postąpić fair? Aida te liczby pamięta do dziś. Jaki był skutek? Utraciła wiarę w dobre intencje nauczycieli. Kilka lat później wygrała ocenę z innego przedmiotu grając z nauczycielem w szachy. Biorąc całą klasę na świadków. Wygrała. Nie do końca uczciwie. Nie mówiąc, że szachy ma w małym palcu. Pozbyła się skrupułów. Kiedy na angielskim usłyszała zarzut, że nie pracuje skwitowała tylko, że już skończyła i ten poziom jest jej znany. Nauczycielka zarzuciła, że powinna zająć się kolejnym ćwiczeniem. Zapytała, w którym momencie ma się zatrzymać. Czy ma być to okładka czy przygotuje Pani dla Niej jakieś ciekawsze ćwiczenia? Usłyszała od nauczycielki, że jest bezczelna i wyprasza sobie zwracanie uwagi przy klasie. Na co Aida ze spokojem zapytała „czy Pani myśli, że Oni chociaż w części wiedzą o czym rozmawiamy?” Rozmawiały po angielsku. Nauczycielka w swoim poddenerwowaniu tego nie zauważyła. To była pierwsza klasa gimnazjum. Aida miała nauczanie indywidualne z angielskiego… Nie pamięta wywalczonych sukcesów. Pamięta porażkę z matematyki. Nie ufa. Ale porażka jest siłą, z której czerpie gdy jest Jej ciężko. Na zimno i nie angażując serca, uczuć. Wyrachowanie- tego się nauczyła… A ja poprzez własne doswiadczenia zazdroszczę, że wystarczyła Jej ta jedna porażka, by nauczyła się zasad, których ja uczę się dopiero teraz. Od Niej.
Uczę się.
