Znowu Marchewki

Dzień Marchewki… Dawno tak mnie nie rozbawiłeś. Czyli lubisz to co piszę 😊 A jednak. Ja wiem, że czytasz. A ja potrzebuję pisać o tym, że można podziwiać i kochać Przyjaciela nie szkodząc dobrej, pięknej relacji. Bo taka jest. Przetrwała wiele. Były kłamstwa i niedomówienia i była szczerość i trudna prawda. Z każdej strony. Może dlatego nam wyszło- każde z nas ma swoje sekrety powierzone i wiarę, że są nawzajem bezpieczne. O ile łatwiej nam było rozmawiać- pamiętasz to uczucie ulgi? Ja tak. Od tak dawna chroniona prawda zaczynała przytłaczać i… Puściła razem ze łzami. A później śmieliśmy się z naszych podobieństw… I nareszcie było tak jak być powinno. I już nic nas nie mogło powstrzymać przed rozmawianiem. Przed chęcią poznania się jak najbliżej. I bliskość fizyczna- dotyk i potrzeba tego dotyku już przestała być czymś bez czego można się obejść. Przecież nie będę odmawiać sobie przytulenia się do Ciebie „tylko” dlatego, że jesteś moim Przyjacielem a nie partnerem. To być może zupełnie inne przytulenie ale to właśnie TO co pojawia się pod moimi powiekami kiedy za Tobą tęsknię. Potrzebuję Twojej bliskości a to, że wiem jak to jest kiedy jestem z Tobą naprawdę blisko zamiast potęgować tęsknotę koi smutek. Tak łatwo jest przypomnieć sobie jak to jest kiedy czuję pod palcami Twoje ciepło, kiedy przypominam sobie dotyk ubrań, które nosisz. Może to dziwne ale daje siłę. Zamykam oczy i jesteś- jest Twoje ciepło, zapach wody, której używasz i przede wszystkim czuję to co sprawia, że jest mi tak dobrze i bezpiecznie kiedy jesteś przy mnie. To poczucie bycia we właściwym miejscu, w odpowiednim czasie z kimś kto potrafi sprawić, że chce mi się tańczyć z radości. Ostatnio dużo rozmawiamy ( YES!)… mnie jest bardzo potrzebna rozmowa z Tobą ale wiem, że i Tobie ze mną też. Ty też tęsknisz… To dla mnie nowość wiedzieć jak bardzo. Dużo musieliśmy ostatnio przegadać co? Nie wiem kiedy wipiłam tyle soku z marchewki… To tak jakoś samo wyszło 😊 wbrew kolorystom mnie kolor pomarańczowy wycisza, uspokaja i wprawia w dobry nastrój… Może nie mój kolor ale lubię go widzieć w pobliżu. Dzień Marchewki… Czy to miała być aluzja do tego, że piszę mniej? Brakuje Ci mojego pisania? Piszę, tylko… Nie znam zakończeń historii, które piszę. Urywam i ze smutkiem kasuję- to nie tak miało być. Gdzie jest błąd, który powtarzam? Może wierzę zbyt mocno we wzajemność uczuć, które kieruję do innych? Może nieprawdą jest, że to, co zasiejesz zbierzesz? Przekonałam się ostatnio, że to tak nie działa. To, że MY kogoś w jakiś sposób wybieramy, wyróżniamy nie znaczy, że otrzymamy czyjeś zainteresowanie wzamian. To MY wybraliśmy kogoś by ulokować w tej relacji nasze uczucia- mogą być najczystsze ale to nie znaczy, że wzajemne… Dochodzenie do zrozumienia tego zajęło mi dużo czasu i wiele trudnych do przerobienia emocji. Dlatego tak bardzo cenię wzajemność naszych uczuć Przyjacielu. Chroniąc siebie uczę się nie otwierać na wszystkich. Zamykam drzwi, które prowadzą już donikąd. Niektórych nie udało mi się otworzyć. Uchyliły się lekko, dały nadzieję i równie szybko mnie jej pozbawiły. Już nie będę się łudzić, że może jednak, może kiedyś. Już nie będę stać, pukać i upokarzać się patrząc na kolejną wchodzącą przez nie osobę… Już nie. Na razie mam poczucie, że odchodzę od czegoś ważnego w moim życiu, czegoś co bardzo wiele mi dało, czegoś co zasługiwało na moje zaangażowanie i całą mnie. Ale co okazało się nie tym czym wydawało się być. Oczekiwałam przyjaźni, szczerości i otwarcia tam gdzie tego nie było. Nie było dla Mnie, choć było dla innych. Dziękuję Ci Przyjacielu, że pomogłeś mi to zauważyć. „Nie trać czasu na to, by zatrzymać kogoś, kogo nie obchodzi, że Cię straci…”
To były życzenia od Ciebie… Tylko tyle a miały wielką moc … Dotarły z tak niesamowitą siłą… I obnażyły bolesną prawdę. Być kimś nieważnym, w życiu kogoś kto jest dla nas ważny… I być tego nareszcie w pełni świadomym. Bez złudzeń, bez fałszywej wiary w „a może jednak…” Boli. Bardzo boli… Koi świadomość, że Jesteś i będziesz, bo WIESZ co teraz przeżywam i gdybyś tylko mógł przyjechałbyś, żeby otoczyć mnie ramionami bym mogła się w Twoim cieple nareszcie szczerze i do końca wypłakać… I pozwoliłeś mi płakać… Pozwoliłeś pytać „dlaczego???” I słuchałeś… I byłeś. I już nie ma więcej łez… Widocznie prawdą jest, że nie można płakać bez końca… I pomogłeś pozbierać mi wszystkie okruszki radości. I dzwoniłeś z uporem maniaka, bo wiedziałeś, że odbiorę. Nie odpuściłeś. Ty chciałeś przy mnie być. Jak mało kto rozumiałeś jak trudno pogodzić się czasem z czymś na co nie mamy wpływu, chociaż bardzo byśmy chcieli mieć. To koniec mój Przyjacielu. Dzięki Tobie i ludziom, których nie pozwoliłeś mi przestać dostrzegać jest o wiele lepiej niż myślałam, że będzie. Boli ale już nie tak jak na początku. Pogodziłam się z tym, że już kogoś nie obchodzi co się u mnie dzieje, bo tak naprawdę nigdy nie obchodziło a resztki czyjejś obecności odbierałam przypisując im zbyt dużą wartość. Dla mnie miały wartość… Ale już nie pozwolę się dłużej ranić. Moja siła jest w ludziach, którzy są wokół mnie, bo chcą być wokół. Chcą tworzyć ze mną moje piękne DZIŚ każdego dnia. Czy blisko czy daleko- jestem ważna w Ich życiu tak jak Oni są ważni w moim. Tak samo mocno dziękuję za to, że SĄ jak proszę by nadal BYLI. A Tobie mój Panie od Marchewek dziękuję za wszystkie ostre słowa i niewiarygodną troskę by zranić mnie tylko na tyle mocno bym otworzyła oczy ale nie krzyknęła „auć” 😊 I wiesz… Nadal jest pięknie. Świat się nie zawalił ale niewątpliwie zmienił…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s