Narzucanie się… Nie widzisz jakie to upokarzające, póki masz nadzieję, że zabieganie o czyjąś uwagę ma sens. Nie boli chowanie dumy po kieszeniach, bo wierzysz, usprawiedliwiasz, bo czekasz na cud… Na cud, który nie nadejdzie. Coraz mniej szacunku do siebie i coraz większy żal. Nieuzasadniony, bo nie ma podstaw, by oczekiwać czegokolwiek. W zamian? W zamian za co? Za coś czego się nie oczekuje? Za coś co dostaje się na siłę? Bo ja tak chcę? To, że potrafię dużo dać wcale nie oznacza, że ktoś chce wziąć. Nie Ty… Będę. Bo zbyt mocno chcę być ale już z daleka- coraz dalej. Codziennie przekonując się, że nie chcesz mnie w swoim życiu. Gdyby było inaczej potrafiłbyś mnie zawołać. Ale przybiegłabym z nadzieją, której nie możesz mi dać. Dziś nawet nie zauważysz, że już mnie nie ma. A ja nie chcę nikogo innego. Jesteś? Jak mam w to uwierzyć?
Jesteś?
