Kiedy Cię maluję

Dotknąć Cię czy cofnać rękę? A jeśli znikniesz? Albo odwrócisz się i zostanę z ręką zawisłą w oczekiwaniu znowu sama?
Nie obiecywałeś mi niczego. Więc niech tak się stanie… podziwiać Cię będę z daleka jak malarz malujący portret, gdy pędzlem pieści rysy twarzy, miękkość ust, pochylenie głowy. Kiedy lekkim muśnięciem dba o szczegóły, by oddać wiernie najmniejszy okruch prawdy. Kiedy patrzy uważnie i z czułością by uchwycić magię tej chwili. Kiedy dobiera barwy by oddać emocje na Twojej twarzy. Śledzę ślad pędzla gdy gładzi podbródek i zmierza wzdłuż szyi. Kreśli moc ramion i subtelny zarys dłoni. W tej chwili stają się jednością… Scala się obraz i oczekiwanie… Wpuszczam Cię we mnie by przelać na płótno to wszystko co czuję gdy Cię widzę. Czuję Cię gdy ręka kreśli linie jakbym to nie ja a Twoje emocje dobierały barwy. Jakby to Twoje ciepło ogrzewało chłodne pędzle. Czekam na co dasz przyzwolenie. Jakimi barwami grać będzie wokoło. To wszystko z daleka, w oczekiwaniu… Nie ośmielę się podejść… Będę patrzeć i podziwiać w zachwycie Twą postać- tak bliską i tak daleką.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s