I.G Aniu ale tu nie ma głębi wręcz sadzawka ! Nie pasuje do Ciebie .
A.S. Kiedy ktoś umiera na oddziale widzisz wokół Niego ludzi. Czasami są ale też czasami Ich brak. Widzisz czy boi się śmierci czy na nią czeka. To bardzo dokładnie widać. Śmierć nigdy nie jest prosta i zawsze rozmawiam z moimi pacjentami o życiu- ich życiu. Co by zmienili czego żałują i co sprawiło, że byli szczęśliwi. Najczęściej umieranie boli bliskich. Ktoś kto umiera wie, że już nie liczy się to, co będzie. To i tak przyjdzie. Liczy się to, co właśnie mija- jakie to było życie nie jak to będzie kiedy go zabraknie. Nie wiem czy tak do końca można być gotowym na śmierć- zawsze jest ten strach jak to będzie? Boję się, że nie zdążę nie żałować. Ale staram się, tak żyć, żeby żałować jak najmniej.
D.S. No zdurniałaś Anno….
A.S. Nie. Nie zdurniałam. Rodzisz się, żyjesz i umierasz. Widzę to codziennie w pracy. Onkologia ma tę niewątpliwą zaletę, że myślisz o śmierci- również własnej. Starasz się żyć właśnie tak, by nie żałować- niewypowiedzianych słów czy otwartości wobec wrogów i przyjaciół. Doceniania tego wszystkiego, co Ci sprzyja. Dbania o tych, którzy są ważni w Twoim życiu, którzy sprawiają, że czujesz, że żyjesz każdą cząstką swojej duszy. Śmierć jest czymś, co mi towarzyszy każdego dnia. Oswoiła mnie ze sobą. Jest i ja to wiem. A umrzeć nie żałując niczego? Tak bym chciała. Kiedyś tam. Kiedy przyjdzie czas.
D.S. Aniu ze wszystkim się zgadzam. Nie mnie jednak chciałabym aby życie nie kończyło się. Czasami rozmyślam o śmierci. I wiesz czego mi będzie żal? Ze nie doznam tego tej przyszłości…. Ze mogłabym jeszcze coś fajnego zrobić, przeżyć, zobaczyć….. A no ale cóż…
A.S. I właśnie o tym piszę- o tym spełnieniu i nie oczekiwaniu przyszłości jako czegoś lepszego od teraźniejszości. Niekoniecznie w takim wymiarze jak jedna z moich pacjentek, która przeżyła swojego syna i wnuka, męża i bliskich przyjaciół, która powiedziała, że czeka na śmierć by się z Nimi spotkać. Tylko w takim, żeby tak właśnie żyć by czas przyszły nie determinował teraźniejszego. Żyję najpiękniej jak się da TERAZ. Staram się mówić to, co myślę dokładnie i wyraźnie. Otwieram się ale i stawiam granice tam, gdzie muszę. Przyszłość… Kiedy umrę już mnie w niej nie będzie, więc czy naprawdę powinna być dla mnie taka ważna? Ważne dla mnie powinno być to, jak poradzą sobie moi bliscy kiedy mnie nie będzie. Czy IM nie zostawię moich niezałatwionych spraw. Czy będą potrafili być silni, by żyć pełnią życia beze mnie. Czy nie pozostaną bezradni? Na tym się skupiam. Odczuwać żal po czyjejś stracie jest normalne. Umieć z tym żyć jest sztuką, której nie można nauczyć po śmierci. Można nauczyć jak żyć kiedy się żyje. Wtedy pozostaje ta radość spełnionego życia. Wtedy już nie żałujesz- bo zrobiłaś to, co mogłaś, przeżyłaś życie w pełni się nim ciesząc i widziałaś to wszystko, co mogłaś.
D.S. Anno pięknie to ujęłaś. To powinno wiele osób przeczytać. Dziękuję….
A.S. A taki banalny test… Dziękuję Ci również. Za to, że byłaś tak pięknie szczera