Kraków

Stanisław Wyspiański

 

„O, kocham Kraków – bo nie od kamieni

przykrości-m doznał – lecz od żywych ludzi,

nie zachwieje się we mnie duch ani nie zmieni,

ani się zapał we mnie nie ostudzi,

to bowiem z Wiary jest, co mi rumieni

różanym świtem myśl i co mnie budzi.

Im częściej na mnie kamieniem rzucicie,

sami złożycie stos  – stanę na szczycie.”

 

Ilekroć jestem w Krakowie to zawsze przypomina mi się ten wiersz. Jak mantra, którą powtarzam gdy dzieje się coś złego. Ten wiersz a raczej jego pierwsze linijki widniały na pewnym papierze listowym, którego treść czytałam tak wiele razy. Ciekawa jestem jak potoczyły się losy tego kogoś… Był niewidomy. Poznany tu w Krakowie na „praktykach” w szkole dla niewidomych i niedowidzących. Pisał piękne wiersze. Mam je do dziś. Nie jestem typem zbieracza ale umiem ocenić co jest ważne. A te listy są. Choć tak naprawdę zawierają jedynie wiersze. Uczucia, jakie odczuwa ktoś kto nigdy nie widział, któremu trudno wyobrazić sobie kolor czerwony ale doskonale wie czym jest ból i upokorzenie. Ktoś, kto kiedyś widział i stracił wzrok ma wspomnienia, które czasami są czystą tęsknotą za czymś co nie wróci a czasami pocieszeniem, że kiedyś jednak można było doznawać w pełni. Ktoś kto nigdy nie widział kolorów? Czy powinien czuć się gorszy nie mogąc wyobrazić sobie tęczy?

Kraków. Po raz kolejny ale musiałam tu przyjechać. Z bardzo wielu powodów. Przede wszystkim urlop ❤ Oczywiście Kraków sam w sobie… Odpoczywam tu bardzo. Dziś Wawel i Motylarium na Grodzkiej. Motyle a tyle radości…

Dzień drugi

Zawsze fascynowały mnie drzewa na cmentarzach… Milczący świadkowie tak wielu łez. Czasami mam wrażenie, że wiem co czują gdyby mogły czuć. Rosną cicho, spokojnie, dostojnie obserwując ludzi przychodzących do bliskich, których już nie ma między nimi. Za którymi tęsknią,którym nie zdążyli powiedzieć tak wielu ważnych i pięknych rzeczy… To zawsze są piękne i pełne smutku rzeczy. Nigdy nie żałuje się, że nie powiedziało się czegoś złego. Czyli wszystko co złe jesteśmy w stanie powiedzieć a to co dobre i piękne odkładamy na później… Czy może to co złe potrafimy uznać za w sumie nieważne a to co dobre… Tego co dobre jest ciągle za mało i naprawdę żal, że nie dość, że zbyt wcześnie, że jednak tak bardzo bym chciała ale nie wiem- nie potrafię? Krępuję się mówić o rzeczach pięknych? Pewnie wie… Nie, najczęściej wielu rzeczy o sobie nie wiemy. Możemy się domyślać. Tylko czy na pewno tego czego powinniśmy? Człowiek ma tendencję do niedowierzania lub zakładania zupełnie czegoś innego niż jest w rzeczywistości. Albo zbyt dużo albo za mało. A kiedy ktoś odchodzi… Żal. Żal czegoś co mogło by być ale już nie będzie. Bo nie starczyło odwagi? Umiejętności mówienia wprost? Szczerości? Okazuje się, że zawsze na to jest za późno. Czy dziś kiedy tak mało brakowało coś się zmieniło? Nie. Nadal pozostaje żal, że są rzeczy, których mówić nie należy. Bo nikt na nie nie czeka… Drzewa zrozumieją milcząc.  

I trzeci

Ostatni dzień. Kładka Bernatka 😊, którą bardzo lubię. Kazimierz i Smok 😊

Spotkanie z Grażynką ❤ na Kazimierzu. I spacer do Smoka no i koniec Krakowskiej przygody. Za każdym razem jest pięknie. I spotkania z Weroniką (oczywiście „nie rób mi zdjęć”) i Grażynką i wszystko co zaplanowałam udało się zrealizować. Mogę być z siebie dumna. A zwłaszcza z tego, że Nadia zapytała „kiedy znowu pojedziemy do Krakowa?” Oj gdyby nie rok szkolny… Ale pewnie jeszcze coś wymyślę 😊

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s