Sylwester. Nie było łatwo 😊 Najpierw decyzja- gdzie. No jakby oczywista… Przynajmniej dla mnie. Jasne, że Sosnowiec. Tylko to wcale nie było takie łatwe. „męska rzecz być daleko a kobieca wiernie czekać…” jak śpiewała Alicja Majewska… Co roku mój Sylwester wygląda podobnie- jestem w domu i zastanawiam się czy L. wróci czy jednak nie… Taka praca. W tym roku Dziewczyny pojechały do Babci i groziło mi czekanie w pojedynkę. Więc wolałam czekać w Sosnowcu 😊 Do ostatniej chwili zastanawiałam się czy pojechać. Było tyle świetnych miejsc. Tyle ciekawych ofert. Było tylko jedno miejsce gdzie oprócz fajnej imprezy było coś więcej. Sosnowiec. Tam zebrali się ludzie, którzy znaczą dla mnie bardzo wiele. Nie wiem kiedy się to zaczęło dla mnie tak bardzo liczyć. Gdzieś po drodze i nabiera coraz większego znaczenia. Od Chłopaków z Papa D. dostaję MUZYKĘ. Dostaję coś do czego wracam zawsze- kiedy mi dobrze i kiedy jest ciężko. Muzyka daje mi siłę i walczy z moimi demonami. Ale to od FANÓW dostaję to na czym najbardziej mi zależy- poczucie bycia blisko. Poczucie tworzenia drugiego zespołu- pod sceną. Zespołu nierozerwalnie związanego z IDOLAMI oczywiście. Ale to z FANAMI jestem, bawię się, przeżywam koncert i zostaję, by go przeżyć rozmawiając o nim jeszcze raz i jeszcze raz… Z Zespołem jesteśmy chwilę- godzinę podczas koncertu i parę chwil po koncercie- to piękne i niezapomniane chwile a raczej CHWILE. Coś na co czekam zawsze. Ale to z FANAMI jestem bliżej. To ci ludzie, którzy marzną i śpiewają Ci co jadą często setki kilometrów na koncert stali się dla mnie bezcenni. Zespół jest sprawcą tej radości ale FANI są tymi, dzięki którym jest mi tak dobrze ( no może Waldek też 😊) .
Koncert Sylwestrowy- oczywiście za krótki!!! Znacie fana, który powiedział by, że ma dość? Ja też nie znam 😊 Ale tu było krótko- może dzięki temu nikt się nie rozchoruje. Po koncercie zostaliśmy zaproszeni do UM, gdzie mogliśmy jeszcze trochę pobyć razem, zrobić zdjęcia, dostać książki… Skąd i jakie książki? Ano związane ze sportem… Bo tylko takie były pod ręką 😊😊😊 ale to bardzo piękny gest. Było sympatycznie i bardzo wesoło. Zdjęcia, zdjęcia- może jakieś dostanę? Ekipa Kartki jak zwykle z dystansem…No cóż, może jestem zbyt prostym fanem. Od tego dnia kolor żółty zyskał nowy kręcony wymiar… Zaskoczenie i fajna zabawa. W rewelacyjnych humorach opuszczaliśmy gościnne mury UM 😊 Impreza przeniosła się a raczej wróciła do Hotelu Centrum. (super miejsce z idealną lokalizacją i fajnym klimatem. Kiedy Paweł zadzwonił do Gosi z pytaniem gdzie jesteśmy, bo niedługo zaczynają zajęło nam dosłownie parę minut by dotrzeć i nie spóźnić się na koncert).Do ekipy dołączyła Ola- gość specjalny Pawła z kursu Szwedzkiego. Super! Mam nadzieję, że kiedy odjeżdżała czuła się choć trochę tak jak my ( i nie mam tu na myśli % 😊) . Impreza zakończyła się jakoś rano 4-5 i to tylko dlatego, że autobusy i pociągi już zaczęły jeździć 😊. Czas podróży moimi pociągami to od 5.20 do 10.28 😊 liczone w godzinach 😊 Elbląg daleko 😊. Ale już właśnie jestem na miejscu. Zwariowany ale piękny początek Nowego Roku.
SZCZĘŚCIA I MUZYKI KOCHANI- tego nigdy dość ❤