Klimatycznie ciepło pełen spokój i luz. Świece, poduszki wino… Ach… No i niesamowity głos Ragnara… Miałam wrażenie, że przeniosłam się do chłodnej Islandii ale nie do pełnej przestrzeni krainy tylko ciepłego zacisza przytulnego domu. Kominka i opowieści przy trzaskającym ogniu. Gitara akustyczna i skrzypce świat pełen dźwięków pełen emocji i zaskakująca cichość strun Ragnara. To niesamowite podkreślenie ciszy takiej, którą znam z podróży. Uwielbiam chwilę, kiedy jest tylko natura i ja. Potęga świata, który był, jest i będzie niezależnie co dzieje się wokół. Trwa nieprzerwanie i niezmiennie i ta świadomość, że jestem jego mała cząstką. Zmienna w niezmienności… To znalazłam na Lofotach- tam zostało moje serce. To odnalazłam w muzyce Ragnara . Było pięknie.
Ragnar Ólafsson- Drukarnia-05.03.18 Warszawa
