Nie ma dla mnie znaczenia czy będziesz koło mnie 3 milimetry czy setki kilometrów. Nie ma dla mnie znaczenia czy będziesz się bawiła obok czy jak zadzierająca nosa lala będziesz ostentacyjnie stawała z dala od bawiącego się tłumu. Nieważne gdzie stawałam- Ty stawałaś w innym miejscu. Sama zaczęłaś ten podział a Paweł Ci w tym pomógł stawiając niejako na piedestale i otwierając wszelkie drzwi, które innym zatrzasnął. Mam żal o to, że wszystko co udało mi się tu wspólnie z innymi zbudować zniszczyłaś. Byliśmy razem. Łączyło nas coś pięknego. Te emocje… ta wspólnie przeżywana radość pod sceną. Ten świat, którego szukałam, którego potrzebowałam tak bardzo… Nie wiesz jak wyglądało moje życie, nie wiesz dlaczego było to dla mnie ważne- nigdy Cię to nie interesowało. Z chwilą Twoich dziwacznych zachowań popieranych przez Idoli nastąpił podział na grupy. Na tych, którzy będą przyjeżdżać dobrze się bawić, bo pamiętają jak było i na tych, którzy będą przysłowiowo włazić Ci w dupę, bo dzięki temu będą bliżej Pawła. Nie zasłaniaj się czymś co tylko pozornie robisz dla innych. Nie zrobiłabyś tego gdybyś nie robiła tego przede wszystkim dla siebie. Nie zależy Ci na tych ludziach. Zależy Ci na wyłączności. Na wyjątkowości, którą to ze sobą niesie, bo widocznie innej wyjątkowości nie zaznałaś. Przykre jest kiedy ktoś kogo lubisz tego nie odwzajemnia ale widocznie tego nie potrafisz. Tak jak nie potrafi tego Paweł. Nie musi. Nie musi odpowiadać fanom pod swoimi postami, bo są przecież tylko fanami, nie znajomymi, z którymi komentarze zwykle wymienia. Nie musi mnie lubić- znajdzie się Ktoś inny, kto polubi. Inny Paweł, który nie będzie musiał mnie źle traktować z żadnego powodu. W moim życiu dzieje się dużo ciekawych rzeczy. Bardzo ciekawych. Życie koncertowe to jedynie mały skrawek rzeczywistości, w którym z radością uczestniczę. Mam swoje zdjęcia- które robię i które robią mi inni. Mam swój blog, który sprawia mi wiele radości- piszę i sprawia mi to przyjemność. Mam swoje podróże. I mam inne koncerty, na których także poznaję bardzo fajnych ludzi. Koncerty mają sprawiać przyjemność. A te przestały. Zaczęłam się łapać na tym, że sprawdzam KTO będzie. TO nam Idolu zafundowałeś- jeśli są „złote medalistki” to one wystarczą- nie mam przyjemności zabawy pod sceną kiedy są stosowane takie rankingi. I nie mam życzenia być już nigdy więcej kimś gorszym- wybiorę inny koncert. Chcę BYĆ z ludźmi, którzy wiele dla mnie znaczą. Chcę cieszyć się ich obecnością tak jak Oni cieszą się moją. Chcę, żeby było jak dawniej… Ale jak dawniej nie wróci. Kukułcze jajo zostało podrzucone i efekt kukułki osiągnięty. Brawo. Nici z pogadanek na temat „zostawmy stary rok i zacznijmy od nowa”. Za późno. Mówiłam o tym w sierpniu 2016, że dzieje się źle. Po Stęszewie, gdzie ktoś przez kogoś płakał i teraz ten ktoś słodzi temu komuś, żeby być bliżej kogoś, kto daje mu miłosne znaki ze sceny… To jest szczere czy wyrachowane? Otwarte czy podszyte fałszem? Śmieszne czy żałosne? Nie wiem i już nie chcę się nad tym zastanawiać. Ujęłam się za kimś, kto nie był tego wart, kto teraz stoi do mnie plecami. Cieszą mnie życzenia, które płyną prosto z serca równie mocno jak boli ich brak od kogoś, kto niby mi dobrze życzy. Od gentlemana, który doskonale wie jak zapinać czy rozpinać guziki marynarki ale jakoś nie potrafi nim być w relacji z kobietą- bo tak Jestem kobietą lat 40+ a nie nastolatką mdlejącą pod sceną i szacunek jednak mi się po prostu należy. Od gentlemana mogę tego oczekiwać- od chłopca, który jeszcze nie wyrósł z piaskownicy ze smerfami, dla którego ważniejsza jest korzyść jaką może przynieść znajomość i śmieszy kiedy ktoś robi z siebie pajaca, żeby otrzymać lajka niż zwykła życzliwość. Od kogoś kto dzieli swoich znajomych na fanów i znajomych przy czym dając odczuć o ile są gorsi ci pierwsi, jacy niegodni zainteresowania ich sprawami. No może z nielicznymi wyjątkami. Mamy prawo lubić kogo chcemy- to jest poza wszelką dyskusją- nie o to chodzi. Chodzi o danie odczuć innym jak nie są ważni. Jak to było? „i wzajemnie” tak… Doskonale to rozumiem- skoro nie chcesz być w Moim życiu, skoro jesteś zbyt zajęty na zwykłe „co słychać?” Zbyt zajęty by zapytać czy wyrazić zainteresowanie to… w końcu zrozumiem, że nie życzysz sobie mojej obecności, mojego bycia blisko Ciebie- za blisko. Zrozumiałam- przestałam komentować- niepotrzebne Ci moje komentarze- byłam tam, gdzie znaczyły cokolwiek. Gdzie były namiastką jakiejś relacji- zwykłego zauważenia, że są i nie zostały zignorowane. Przestałam się udzielać w miejscach, które były dla mnie kiedyś tak bardzo ważne. Zabroniłeś mi- po urządzanych aferach, że czegoś nie widzą osoby, które NIE MUSZĄ widzieć. NICZEGO nie jestem im winna. Jakoś inne „niedostępne załączniki” nie wzbudzały tylu emocji. Lubisz kiedy ktoś zmusza Cię nie pozostawiając wyboru? Nie zmusisz mnie do zmiany decyzji, którą podjęłam- jestem dorosła i swoje decyzje podejmuję świadomie. Z pełną odpowiedzialnością za to co robię. Zrozumiałam to NIE. Kolejne i kolejne… Już nie czekam- nie mam na co. Oferowałam przyjaźń ale nie była Ci potrzebna. Bezinteresowną, prostą i szczerą- widocznie masz jej zbyt wiele wokół. To, co było ważne, czemu z radością dawałam z siebie to co miałam najlepszego przestało istnieć. Okazało się bezużytecznym snem, z którego przyszło mi się obudzić. Pozostaną cudowne relacje z ludźmi, którym zależało równie mocno jak mnie.
I wiesz co jest najbardziej niezrozumiałe? Że mimo wszystko nadal pozostajesz dla mnie Kimś ważnym. Kimś, kto mimo tego jak bardzo jestem Ci obojętna pozostaje gdzieś w moim sercu. Ja nie potrafię zapomnieć, choć już nie mam powodów by pamiętać.
Przeżyłam cenną lekcję- umieć rozróżnić tandetny plastik od czystej radości przebywania razem. Można śpiewać…razem mamy cały świat… ale jeszcze trzeba to umieć.
Wszystkiego dobrego z tymi, których wybrałeś.