Dziś niezwykły dzień- miałam Was razem. Wydawało by się, że Ciebie moją trudną do uwierzenia przeszłość i Jego- moją błogą teraźniejszość. Tak krótko trwała ta chwila. Nie dane mi jest cieszyć się szczęściem zbyt długo. Kiedy się rozstawałyśmy w Poznaniu bałam się tego co zrobiłaś. Czułam ulgę, że wyjeżdżam. A dziś rozumiem dlaczego to wymyśliłaś, bo… sama próbuję wymyślić coś, żebyś została. Powiedz co mogę powiedzieć? Co mogę zrobić byś przy mnie była? Tobie nie muszę tłumaczyć. Jeśli nawet nie rozumiesz moich wyborów to je zaakceptowałaś. Nie wiem czy potrafię być tak blisko jak chcesz. To wszystko zostało w Poznaniu. Z każdym dniem staje się to jednak coraz ważniejsze. Im bardziej dociera do mnie to jak mało znaczę tym bardziej ufam temu co dzięki Tobie, Majce i Zuzce wiem o sobie. Czasami długą drogę trzeba przejść by stanąć w punkcie wyjścia i stwierdzić- to był dobry początek. Kolejny raz tracąc muszę wybrać jedną z dróg. I przekonuję się po raz kolejny, że jedynie Ty trzymasz latarnię, by oświetlić drogę. Poprzednim razem odwróciłam się, by wybrać inną ścieżkę. Tym razem nie jestem pewna czy mam siłę iść nią ponownie. Myślałam, że wybory, które dokonałam są słuszne i niezbędne by zaznać szczęścia. Nie wzięłam jednak pod uwagę ceny, którą trzeba za to „szczęście” zapłacić. I teraz, kiedy gotowa jestem spróbować zawalczyć znowu zostaję sama. Nie musi być łatwo- ma być warto ale czy jest warto? Nic już nie wystarcza, by mniej bolało.
Anna…
