Zauważyłam Cię. Stałeś oparty o parapet- miałeś zaciśnięte dłonie… Jakbyś zbierał się na poważną rozmowę chociaż wcale nie chciałeś jej przeprowadzić. Podeszłam cicho, stanęłam za Tobą i zasłoniłam Ci oczy.
-Zgadnij kto?
-Wiem kim jesteś- Twój głos zabrzmiał ciepło, tak czule…
-Na pewno wiesz?
-Jesteś kwiatem, którego trzeba chronić przed mrozem.
-A jak?
-Trzymając mocno w ramionach-odwróciłeś się do mnie twarzą i powitałeś uśmiechem. Widziałam Twoje zmarszczki, jasne oczy- jaśniejsze niż kiedyś, siwe włosy… Nadal jesteś całym moim światem. Lubię gdy otulają mnie Twoje ramiona tak samo jak kiedyś, przed laty… Czuję Twoje ciepło i zapach Twojej wody toaletowej. Nieodłączny i ten sam od lat. Bez tego zapachu, bez śladu Ciebie w moim życiu czuję się jak w obcym kraju, na wygnaniu. Wciągam głęboko powietrze. To jak powrót do domu po długiej podróży.
-Cieszę się, że wypuscili mnie tak szybko
-Też się cieszę. Brakowalo mi Twojego uśmiechu, Twoich oczu kiedy smiejesz się z moich żartów chociaż wiem, że nie potrafię opowiadać dowcipów. Choć Maleńka, wracajmy już do domu. Wieczorem po chemii będziesz się źle czuła…
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem.
Być może… Kiedyś…
